Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
botuwszystkosłychać,noiżetomojewaleniejest
wogóleniepotrzebne,bobabciitakniema.Poszedłem
więcnacmentarz,oddalonyojakiśkilometr,ijuż
zdalekazobaczyłemjąsiedzącąnaławeczceprzed
kwaterąmojegoprzodkaimamroczącącośpodnosem.
Nieskradałemsię,szedłemnormalnie.Liścieszeleściły
mipodstopami,aleonamnienieusłyszała.Przystanąłem
dwagrobydalej.Niewiem,jakdługotakstałem,
wpatrującsięwbabcię.Musiałotojednakbyćkilka
ładnychminut,bonogamiścierpłaizłapałmnieskurcz.
Chcąculżyćbolącejkończynie,zacząłemwykonywać
dziwneruchy,przezcobyłomniesłychaćjeszcze
bardziej.Babciajednakinatoniezwróciłauwagi.Zawsze
wydawałomisię,żeczłowiekmanaturalniewyczuloną
wrażliwośćnato,żektośgoobserwuje.Tępierwotną
iskręzwierzęcegoinstynktu,któraostrzegagoprzed
czającymsięmyśliwym,tęreakcjęobronnąorganizmu
zwierzynyłownej.Nieraziniedwaczułemnasobie
czyjeśspojrzenie,stądprzekonanie,żetosiępoprostu
wyczuwa.Jednaknieona–doniejniedocierałyżadne
bodźcezeświatazewnętrznego.Gdziewtedybyła?Czy
otochodzijejBogu,żebynieżyćzażycia?Czynatym
polegagłębiajejwiary?Czytotakprzygotowujesię
najlepiej,jejzdaniem,dożyciawiecznegowswoim
obiecanymwymarzonymraju?Zapominającożyciuijuż
tunaziemiprzenoszącsięwzaświaty?Niepotrafiłem
pojąć,czynaprawdętegooczekujetenBóg,czy
topoprostujakaśpośledniainterpretacjanietylkomojej
babci,alewieluosóbzjejpokolenia–inietylko.
Widywałembowiemtakżeinnych,którzyzamiastskupiać
sięnamszy,oddająsięekstaziewłasnejmodlitwy.Czy
wichmniemaniumszajestczymśtakdalece
niewystarczającym,żemusząjąudoskonalać,
uwznioślać?Ajeślinie–czyto,żeniepoświęcająjej
należytejuwagi,niejestzichstronybłędem,bynierzec:
grzechem?Jasamnigdynieskupiałemsięnatym,
codziejesięprzyołtarzu,ponieważbardziejzajmowało
mnieśledzeniezachowańinnych.Zawszelubiłem
wyszukiwaćjakieściekaweindywidua.Atogościa