Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
podrugiebojeślisięodtegowszystkiegonieodetnę,niedamrady
scementowaćzwiązkuzkobietąidogrobowejdeskibędęłazęgą.
Naturalnieniejesttotakiełatwe,alemówimi,żemuszędokładać
starań,zawszebyćczujny.
GłośnowołamdoPana,głośnobłagamPana.WylewamprzedNim
swątroskę,wyjawiamprzedNimswąudrękę.Gdyduchmójwemnie
ustaje,Tyznaszmojąścieżkę.Nadrodze,poktórejkroczę,ukryli
namniesi
dło3.
Jakżesięradowałem,gdyurodziłasięmojamłodszasiostra!Miałem
sześćlat,astarszadziesięć.Ciąglestałemnadjejkołyską.Gapiłemsię
nanią,uśmiechałasiędomnie,amojesercetrzepotało.Niechciałem,
byinnisiędoniejzbliżaligniewałemsię.Wdniu,wktórym
skończyłaczterdzieścilat,zebralisięwdomukrewniikoledzyojca.
Uczepilisięsalonuiniemielizamiaruwyjść.Wpewnejchwili
wnerwiłemsięiwrzasnąłemnanich:„Zostawciewspokoju!
Maprzezwaszawrotygłowy!Noproszę,doprowadziliście
dopłaczu!”,apotem:„Dobra,aniemaciewłasnychdomów?”.
Dostałemodojcasolidniewtwarz,prawiemiszczękaposzła.
Niewiem,alezawsze,gdywidzękobietę,przypominamsobie
oEumorfiiirozmyślam,jakhaniebniesięwobecmniezachowała.
Głębokomnienaznaczyłatahistoria.Toczarnaplamanamoimsercu.
Gdyrazzobaczyłemnaulicy,zebrałomnienawymioty.
Natychmiastzmieniłemkierunek.Poczułemobrzydzenie.Wielkie
obrzydzenie.Bardziejwobecsiebiesamego.Jakniskosięstoczyłem!
Jakkobietamożewziąćsobiemężczyznę,którysięświetnietrzyma,
idoprowadzićgodotego,bystałsięśmieciem…
Wpadłembiegiemdobramyjakiejśkamienicyiwybuchnąłem
spazmatycznympłaczem.Waliłemgłowąwścianęikrzyczałem
wduchu:„Głupcze,głupcze,głupcze!”.Niezorientowałemsię,jak
znalazłemsięwdomu.Mójpsychiatra,panZalmas,zwiększył
midawkę,dziękiczemuszybciejudałomisięuspokoić.
Niechcęjejwidzieć,niechcęjejznać.
Dlategoteżnaszaduszapowinnabyćniczymtwierdza,doktórej
niemawstępubylejakakurewka.Niepowinnapierwszalepszazdzira
znajdowaćtylnychdrzwiirozbijaćnasnakawałki,dokonywać
duchowegopodboju.Musimymiećbramyzaryglowanenasiedem
spustówipytać,ktopuka.