Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Atampokazałbiczemgąszczleśny,wktórympojawiałysięjakbiałe
płomykipierwsześladysłońca,cozwolnapodnosiłosięwstronęprószącego
szarościązenitu.
Wjeżdżaliraptemwpłytkiejeziorajeszczenocnegochłodu,potemwydobywali
sięnagorącejużpagórki,gdziespodpopękanejpokrywymchówwysypywałsięjakz
rozbitejklepsydrymiałkipiasek.
Tostrachtakdługożyćpowiedziałacichodosiebie.
Alestarybyłczujnieodwrócony,zwielką,sękatądłoniąprzywłochatymuchu.
Astrachzgodziłsięzwestchnieniem.Czasemtomyślę,żemniewogóle
śmierćniesądzona.
Smagnąłprawegokoniaresztkąbiczaizamyśliłsięnamoment.Gdzieśwgłębi
lasówogromnychjakpuszczaodezwałsiędalekistrzał.Konstantyprzeżegnałsię,
potemobejrzałsięostrożnienaHelenę.
Onznowupokazałsięnawiosnęrzekłszeptem,spoglądającznacząco.
Kto:on?
Nowiepanienkaodparłniechętnie.Odmiatieża,znaczysię,od
powstanianiepokazywałsię,aterazwziąłipokazałsię.
Konstantygowidział?
Pewnie,żewidział.
Ajakion?
Ech,lepiejniemówićmachnąłbiczyskiemstary.Onjeszczezaostatniego
królaludziiMoskalom,iPrusakomwydawał.
Nabrzegulasustałasarna.Patrzyławielkimimokrymioczaminazbliżającąsię
bryczkę.Odczasudoczasuzaczynałażuć,żebypochwilizastygnąćbezruchu.
Tonasza?spytałaHelena.
Musinaszarzekłfurman.
Malwinko,ciaś,ciaś,ciaś.
Sarnazawahałasięstrzygącuszami,anastępniepostąpiłakilkakrokówdo
przodu.Lewykoń,tenbułany,rzuciłzademspłoszonyizachrypiał.
MusinienaszastwierdziłKonstantyściągająclejce.
Chodź,Malwinko,ciaś,ciaśwabiłaHelena.
Zwierzęprzepuściłobryczkę,apotemweszłonadrogę,wgłębokisiwypiasek
jakbrzozowypopiółipatrzyłobezlękuzaodjeżdżającymi.
Jaznamtenlas,tendwórwruinieirzekę,coniesieprzedsiebiesmoliste
tratwy.Wtejchwilibarwnymotylzawisłnadkrzakiemjałowca,ajeszczeprzed
ułamkiemsekundyuderzałboleśnieoszybęmegooknapokrytąprzeźroczystym
szronem.Słyszęjakiśwysokibrum,cośnakształtdzwonieniadrutówtelegraficznych
przedzmianąpogody,albodalekiegorzężeniamotorówniemieckichwozów
pancernych,czytylkonocnegojękustarychmurówwarszawskiejkamienicy.Gdzieja
jestem.Stojęnaprogu.Zatrzymałemsięwdrzwiach.Taksłabowidzę.Jeśli
przekroczę,niebędziepowrotu.Jakiśbólćmiwgłowie.Otymbólujużwspominałem
kiedyś.Widzętenlasjakprzezporannąmgłę.Kołabryczkimieląpopiółpiasku.
3
PannaHelenaocknęłasięzzamyślenia.
NoniechKonstantypowie,mamjaiśćzamąż?
Furmannieodwracającsię,długomilczał,wreszciepowiedziałbez
pośpiechu:
6