Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Wciążsięzastanawiam,jaktakiinteligentnyczłowiek
jakmójteśćmógłpoślubićtępazernąimbecylkę.Nie
musiałsięzniążenić,wystarczyłoby,gdybycomiesiąc
wpłacałnajejkontozadowalającąjąsumkę.Przy
odpowiednichpertraktacjachmógłbyzaoszczędzićdużo
forsy.
Niepowinnamjejosądzać,boczybyłamodniej
lepsza?Zachodzącwciążę,teżliczyłamnato,
żepodpiszeszcyrografprzedołtarzem.
Wchodzędostrefykuchennejirozpakowujęzakupy.
Naszdomjestduży,wygodnyiładnieurządzony.
Otwartaprzestrzeństrefydziennejsprawiawrażenie
przestronności.Cieszęsię,żeudałomisięzablokować
twójpomysł,gdyplanowałeśwyłożyćcałąpodłogę
marmurem.Namojąprośbę,zaakceptowanąprzez
twojegoojca,zrobiliśmytotylkowholu,kuchniijadalni,
awsalonikudaliśmydrewno.
Niemiałamdużodopowiedzeniawkwestiiwystroju
wnętrz,bototyzeswoimojcemwszystko
finansowaliścieidlategozawszedecyzjanależaładowas.
Naszczęściedekoratorkawnętrzmiaładobrysmakigust
podobnydomojego,dziękitemuczujęsiętudobrze.
NablatszafekkuchennychwskakujeFiluś,jakzwykle
ciekawy,cokupiłam.Niemuszęgoprzeganiać,borobi
tozamniepaniWanda.
–Akysz,wstrętnykocie!–woła.–Tonajgłupszykot,
jakiegowidziałam.Straszniegorozpieściliście.Kto
towidziałpozwalaćmunałażeniepoblatachistołach.
–Niepozwalamy,niestetyniemamzdolności
pedagogicznych,bomnieniesłucha–wzdycham.–
Pawłateżniesłuchał.
–Zabardzosięznimcertolisz,niechłapiemyszy
inornice,aniezajadasięprzysmakami.Tenkot