Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Prolog
Grudzień2019
PawełCisowskipogłośniłradioinacisnąłpedałgazu.
RozgłośniapuszczałajegoulubionąpiosenkęTinyTurner.
Spojrzałnazegarnatablicyrozdzielczej,była22:10.
Zadzwoniłakomórka.Odebrał.
–Cześć.Jadędociebie,powinienembyćzapół
godziny–powiedziałdotelefonu.–Dlaczegopóźno?
Mamyprzedsobącałąnoc.Czekanasniezłazabawa.Czy
toważne,cojejpowiedziałem?Grunt,żezarazsię
zabawimy.–Nachwilkęzamilkł,wsłuchującsięwsłowa
podrugiejstronielinii.–Naprawdę?Super.Dobrze,
wstąpięnastacjębenzynowąikupięwódkę.Ile?Dwie?
Aileprezerwatyw?–Zaśmiałsię.–Dlaczegonie?
Kondomyzawszesąpotrzebne.Notonarazie.
Odłożyłtelefonizaczerpnąłgłębokopowietrza.Jakoś
dziwniesięczuł,dlategootworzyłoknowsamochodzie,
alepochwilizamknął,gdypoczułmroźnypowiew.
Zrobiłomusięzimno.Cholera,czytonieprzeziębienie?
Jeszczetegobrakowało,żebyzachorowaćteraz,kiedy
wszystkomasięzmienić.Przyszłośćrysowałasię
wfantastycznychkolorach.Pawełpoczułwsobienagłą
falęekscytacji.Koniecznudą.Żegnaj,stagnacjo.Teraz
będzieinaczej.Przednimnowypoczątek,noweżycie.
Uśmiechnąłsiędoswoichmyśli.
Znowuogarnęłogobłogieznużenie.Naglecoś
zabrzęczałowaucie.Kurwa,nietylkojazaczynam
szwankować,lecztakżemojaaudica–pomyślał.Żeby
tylkodojechaćnamiejsce,niedobrzebybyłowzywać
lawetę.WKrakowietrzebabędziewybraćsię
dowarsztatu.Zwiększyłogrzewanie.Pochwiliwnętrze
audiwypełniłosięprzyjemnymciepełkiem.O,terazjest
dobrze.Bardzoprzyjemnie...Baaardzo...Niezauważył,
gdysamochódskręciłwlewo,zjeżdżającnadrugipas