Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
wmłodszejklasie.Jejuczniowiebyliwięcdlamnieniemal
obcymiludźmi.Częśćkojarzyłamzwidzenia:mijaliśmy
sięnakorytarzachalbomieliśmykiedyśwspólnyWF,ale
totyle.Byłampewna,żechoćniejestemnowąuczennicą
wszkole,wychowawcakażemistanąćprzytablicyisię
przedstawić.
Nasamąmyślotymchciałamwrócićdodomu.
–Musiszzrozumiećmojąciekawość.–Klara
szturchnęłamnieramieniemiuśmiechnęłasięchytrze.
–Odkądzerwałaśtentragicznienudny
friendzone
zFilipempółtorarokutemu,niemówiłaśożadnym
facecie.
–Domyślsięczemu.
–Oj,nowiem,wiem.Niepatrznamniewten
sposób.
–Wjaki?
–Jakbyśbyłasępem,ajapadliną.
Przewróciłamoczamiiweszłamdoautobusu.
Skasowałyśmybiletyiusiadłyśmynadwóchostatnich
wolnychmiejscach,mniejwięcejpośrodkupojazdu
pełnegodzieciaków,któretakjakmyzmierzałydoszkoły.
Zanimsiędobrzeusadowiłam,dostałamwtyłgłowy
plecakiemzBarbienależącymdouroczejdziesięciolatki
zmnóstwemspinekwewłosach.Pochwilikopnąłmnie
wkostkęchłopiecpróbującyprzepchnąćsięobokniej.
DumniedzierżyłwmałejdłonimaskotkęzPsiegoPatrolu.
Wtakzatłoczonymmiejscuczułamsięnieswojo,
zwłaszczażeostatniowychodziłamtylkodokuchni,
ewentualnieprzedblok,naspacerzHektorem.