Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
żebyprzeniósłsięnadywan,bo…musisięwyspać),
iopuściłnoginapodłogę,wciążnieśmiącmyśleć,żejego
podejrzeniamogąokazaćsięprawdą.
Kiedypodszedłdookna,jegobuzięrozjaśniłszeroki
uśmiech,ajasnebrwipodjechałyniemalpodsame
rozczochraneponocywłosy.
Śnieg!!!wrzasnął,podskakujączradości.Chaos,
zobacz!Śnieg!Prawdziwyśnieg!
Musiciepamiętać,oczymmówiłemwamnapoczątku.
DziecimieszkającenaprzykładwZakopanemczy
Świeradowiewtakichprzypadkachreagująpewnie
zniecomniejszymentuzjazmem,aleWojtekmieszkał
przecieżwSzczecinie!
Chaosotworzyłjednooko,ziewnąłimlasnąłjęzorem.
Widziałemśniegjużkilkarazymruknął,korzystając
ztego,żewrzaskWojtkaniezdążyłjeszczezwabić
dopokojumamy.
Aletoniejestzwykłyśnieg,samzobacz!Wojtek
odwróciłsięodokna.
Śniegtośnieg,prawda?
Takiegoniewidziałeś,zapewniamcię…Wgłosie
Wojtkabyłzachwyt.
Chaoswstałwięctrochęniechętniewkońcubył
naemeryturzeilubiłdługopospaćzeskoczyłzłóżka,
pokręciłgłowątakmocno,żezafurkotałyuszy.Dzięki
temuzrzuciłzsiebieresztkisnu.Podszedłdookna,stanął
natylnychłapach,opierającprzednieoparapet.
No?Czyżniejestpięknie?sapnąłWojtek.
Chaosrozejrzałsiępoosiedluprzykrytymbiałą
puchowąkołderką.Byłoniąotulonewszystkochodniki,
ulice,ławki,drzewaisamochodynaparkingu.