Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
–Tenśniegjestidealnydolepieniabałwanów–ocenił
fachowoWojtek.–Lepkiiciężki.Sprawdźmyjeszcze
temperaturępowietrza.–Sięgnąłpoleżącąnabiurku
komórkę.
Chłopaknatematśnieguwiedziałcałkiemsporojak
nakogośmieszkającegowSzczecinie,alepoprostutaki
był–dociekliwy.Lubiłdowiedziećsięnainteresujący
gotematwszystkiego,cotylkomógłwyszperać
wksiążkachczyinternecie.Wszedłwaplikacjępogodową
iuśmiechnąłsięzzadowoleniem.
–Minustrzy–mruknął.–Przezcałydzień.Czylitrochę
sięutrzyma.Idealnie.
Chaosopuściłłapyzparapetuiwróciłdołóżka.
–Pozwolisz,żezalegnęjeszczenachwilę?–Bardziej
stwierdził,niżzapytał,moszczącsięwygodnie
wrozkopanejkołdrze.
Wojteknieodpowiedział,bowpatrywałsięwtelefon
zezmarszczonymibrwiami.
–Mamapyta,cotozawrzaski–odczytałwiadomość
Chaosowi.–Bomiałaplandłużejpospać.
Piesspojrzałnaswojegopanawesoło.
–No,totłumaczsię.
Wojtekodpisałmamietylkojednymsłowem:„Śnieg”.
Okrasiłjekilkomawykrzyknikamiorazemotkamiiwysłał,
achwilępóźniejdostałodpowiedź:„Spaaaać”.
Mamamiaładziśpracowaćzdalniezdomu,więcnie
byłoprzeszkód,żebytrochędłużejpospała,anawet
zawiozłaWojtkadostadniny.Pierwszytydzieńferiimiał
spędzićwłaśnietam,razemzKarolą.NoizChaosem,
oczywiście.Chłopakuśmiechnąłsiętylko,apotem
położyłpalecnaustach,pokazująctengestChaosowi.