Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
bardzosilnawięźdoczasu,gdynaglewszystkosięposypało.
***
–Myślałam,żemieszkaciewbloku–powiedziałaniepewnie
Dominika,kiedypowyjściuzautobusuHubertskierowałsięwstronę
domkówjednorodzinnych.
–Naprawdę?Mówiłemprzecież,żewybieramysiędodomumoich
rodziców.
–Oj,notak.Alewiesz,odebrałamsłowo„dom”chybabardziejjako
przenośnię.
–Aczytojakaśróżnica?
–Hmmm…–Dominikasięzamyśliła,poczymcicho
odpowiedziała:–Chybanie.
Hubertnaglesięzatrzymałispojrzałprzedsiebie.Dominika
zauważyła,żenajegotwarzyniemalowałysiężadneemocje.Brak
naniejbyłooznakradości,smutkuczygniewu.Nic.Jakbynagle
odpłynęłyzniegowszystkieuczucia.Pochwilidziewczynaprzeniosła
swójwzrokwkierunku,wktórymspoglądałjejnarzeczony.
Zauważyła,żenagankubardzoładnegodomustałakobieta
zzałożonymirękami.Blondwłosystarannieupiętebyływkok,
apotwarzyspływałypojedyncze,lekkopodkręconekosmyki.Białe
spodnieidealniepodkreślałyjejnienagannekształty.Choćstała
wprogudomu,niemiałanastopachkapci,leczwysokiekoturny.
Naglezzajejplecówwyłoniłsiępięknygoldenretriever,który,nie
czekającnazaproszenie,zacząłbiecprzedsiebieigdybyniezamknięta
furtka,zcałąpewnościądobiegłbydonich.
–Molly!
MatkaHubertazawołałazapsem.Goldenretrieverbyłjednaktak
podekscytowany,żetymrazemniezamierzałsłuchaćswojejsurowej
pani.
–Cześć,mała,ależtywyrosłaś.
Hubertowinawidokpsazmiękłoserce.DopókiAmandamieszkała
razemznim,częstopokazywałamuzdjęciaczworonoga,podsyłane
przezmatkę.Onjednakniemiałcoliczyćchoćbynapytanie,czyżyje,
acodopieronapodsyłaniezdjęćpupilkimatki.
Suczkawesołomerdałaogonem,biegającwokółnich.
–Cześć,mamo–przywitałsięHubert,podchodzącwkońcu
doswojejrodzicielki.
GdybyDominikaniezostałauprzedzona,żerelacjajejpartnera