Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Rozdział1
–Nadalniemogęwtowszystkouwierzyć!–krzyknęłaDominika,
niekryjącswojejeuforii,poczymzarzuciłaręcenaszyjęHuberta
imocnosięwniegowtuliła,zaciągającsięintensywnymzapachemjej
ulubionychmęskichperfum.Połączeniebergamotki,pieprzu
igeraniumdziałałonadziewczynęniczymnajlepszyafrodyzjak.
–Niemyśltyle,cieszsięchwilą,boniewiemy,conasspotka
namiejscu–odpowiedziałHubertizmniejszymentuzjazmemniżjego
dziewczynaspojrzałnazbliżającysięsamolot,którymjużniedługo
mielidotrzećdoPolski.
Hubertniemógłsiędoczekać,ażpoznarodzinęnarzeczonej.
Dominikanapoczątkuichznajomościbyładośćnieśmiałąosobą
isporoczasuzajęłochłopakowidotarciedoniej.Musiałsiępostarać,
abyzdobyćjejzaufanie.Potymwszystkimjednakwiedział,żewarto
byłobyćcierpliwym.Hubertwróciłmyślamidoichpierwszego
przypadkowegospotkaniaprzeddomemEllen,kiedytoszarpałsię
zdrzwiami,którychzanicniemógłotworzyć,azpomocąprzyszła
muwłaśnieona:drobnaczarnowłosadziewczyna,którapodziśdzień
powalałagoswojądelikatnościąinaturalnością.
Dominikarozglądałasiępozatłoczonymlotnisku,namoment
zatrzymującwzroknanajbardziejrzucającychsięwoczyosobach.
Przyglądałasięim.Zastanawiałasię,jakijestpowódichpodróży.Czy
wśródtychwszystkichpasażerówbyłktoś,ktomiałzamiardotrzeć
dokogoś,bygozranić?Temyślinieopuszczałyjejnakrok,odkiedy
jejoczomporazdrugiwżyciuukazałsięsporychrozmiarówdubliński
portlotniczy.
–Szukaszkogośkonkretnego?–zapytałHuberticmoknął
jąwczoło.
Wyrwałjątymgestemzzamyślenia.Niedokońcawiedziała,
cosprawiało,żezkażdąminutązaczynałasięcorazbardziejstresować.
Samapodróżsamolotemnieprzerażałajejjużtakbardzo,jak
zapierwszymrazem,choćawaryjnelądowanienawodzieczygorsze
kataklizmyzawszemogłysięprzytrafić.Czułajednak,żetonieto.
Chociażmożebyłatokumulacjawszystkiego,coostatniozaprzątało
jejmyśli.Kolejnylot,streszwiązanyzprzedstawieniemnarzeczonego
najbliższym,poznaniejegorodziny,którawedługopowiadańHuberta