Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Rozdział3
ZSofiniewidziałamsięsporoczasu,więcnasze
spotkanieniezakończyłosięnajednejbutelce.Tanoc
należałatylkodonas.
Chybazarazumrę.Mojaprzyjaciółkazłapałasięza
głowę.
Dobrzesięczujesz?zapytałamztroską.
Ehe,jakbymutopiławątrobęwalkoholuodparła,
usiłującniezwymiotować.
Towszystkoztobąwporządku,boczujemysiętak
samo.Usiłowałamwstaćzłóżka.
Toniebyłdobrypomysł,żebysiętakschlać
powiedziałazwyrzutami.
Teżtakmyślę,tymbardziejżezamomentmuszęsię
pojawićwfundacji.
Podwudziestuminutachodzyskiwaniakontaktu
zeświatemwkońcuudałonamsięwstać.Skierowałyśmy
siędokuchniwposzukiwaniuproszkównabólgłowy.
Liczyłyśmynato,żepozwoląnamnormalnie
funkcjonować.Późniejnaszeruchyniecoprzyspieszyły
ikażdaznaswzięłaprysznic,apochwiliubrana
wewczorajszerzeczy,byłamgotowadowyjścia.Niestety
niebyłyśmywstanieprowadzić,więczłapałyśmy
taksówkę,któranajpierwpodwiozłaSofidopracy.
Niechceszdoniegowejśćsięprzywitać?zapytała,