Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
– Nierozumiempana.
– Wyjaśniętopani.Wlatachosiemdziesiątychzwykła
panizajeżdżaćdohotelu
Palace
,gdyprzyjechałapani
zrodzinązWyspHawajskich.Aja...jabyłempokojowym
wtymhotelu.Widywałemtampaniączęstoaraz,gdy
miałapaninasobiesłynnynaszyjnikzpereł.Wmoich
oczachbyłapaninajpiękniejsządziewczynąświataoch,
dlaczegonie,jesteśmyobojehm...
– Jesteśmyobojestarzydodałapowoli
– Właśnie,tochciałempowiedzieć.Uwielbiałem
panią,alebyłemtylkosłużącymdlapanibyłem
powietrzem.Toraniłomojądumę.Przysiągłem,żesię
wybiję,abypaniąpoślubić.Dzisiajmożemyobojesię
uśmiechnąćnawetmojeplanyniedałysięcałkowicie
przeprowadzić.Aledzisiajperłypaninależądomnie
będąozdabiaćszyjęmojejcórki.Mogłemjeodpani
odkupić.Jesteśmyskwitowanitakchciałlos.
– Panjestdziwnymczłowiekiem...
– Jestemtym,kimjestem.Musiałemtopani
powiedzieć,wprzeciwnymrazietriumfmójniebyłby
zupełny.
WróciłEden.
– Proszę,panieEden,zechcepantopodpisać?
Dziękujębardzo.Więcotrzymapanodemniedepeszę.
ZostajeNowyYork.Nigdzieindziej.Niechpanzapamięta!
Dowidzenia!
P.J.MaddenpodałAlicjizamaszystąrękę.
– Żegnampana!rzekła.Terazwidzępana
naprawdę.