Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
zezłościąnaLiama,którywłaśnie,oszołomiony,
pocierałdłońmitwarz.
Maszszczęście.Idęnaśniadanie.Ruszsię.Liam
nasdziśpodrzuci,więczapółgodzinymaszbyćgotowa
zawołałiodszedł.
Notopięknie.Czemumnienieobudziłaś?Liam
ziewnąłisięprzeciągnął.
Zniedowierzaniemuniosłambrew.
Próbowałam!Powiedziałeś:„Jeszczedziesięć
minutiunieruchomiłeśmiręce!warknęłam,
złośliwienaśladującjegotongłosu.
Liamparsknąłśmiechemipchnąłmniezpowrotem
nałóżko,poczymprzycisnąłmidłoniedomateracanad
głowąipołożyłsięnamnie.
Przygwoździłemciędołóżka?Czyżbyśznowu
omnieśniła?Mógłbymsprawić,żetensensięspełni
żartował,przysuwająctwarzdomojej.Wjego
błękitnychoczachzamigotałyiskierki.
Prychnęłamizacisnęłamdłoniewpięści,alenie
dałamsięsprowokować.Niebyłamwnastroju
dowygłupów.
Możeszsobiepomarzyć!rzuciłam.Aterazzłaź
zemnie,docholery,iidźsięszykuj.Podobno
totybierzeszdziśsamochód.Skinęłamgłową
wkierunkuoknanaznak,żejużpowinieniść.
Westchnąłciężkoiwstał,anastępniebezsłowasię
ubrał.Rzadkomieliśmysobiecośmiłego
dopowiedzenia,więcmilczenieniebyłoniczym
niezwykłym.Usiadłam,patrząc,jakgramolisię
nazewnątrzizamykazasobąokno.Rozdrażniona
rzuciłamokiemnabudzik,zastanawiającsię,czyzdążę