Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
CHŁOPAKZPIANINEM
dlaniejważna.Chociażjedenmomentwydajesięniecopodejrzany
-kiedywlistopadziepolicjabrutalniepobiłaprotestującychnaMaj-
danie,Rusłanyjedenjedynyraztamniebyło.Niewiem,czytozbieg
okoliczności,czymiaładostępdoinformacji,którychinniniemieli.
MARKIJAN
Wciągunastępnegotygodniawszyscyśledziliśmyposunięciapolity-
ków,przedewszystkimJanukowycza.PorozumieniezUniąmiałpod-
pisaćwpiątek,ajawciążwierzyłem,żeprotestyzubiegłegoweekendu
przyniosąskutek.„Musisięudać”-myślałem.Iniewiedziałem,co
zrobię,jeślistaniesięinaczej.
WczwartekjaimójojciecpostanowiliśmyjechaćdoKijowa.Ob-
dzwanialiśmywszystkichznajomych.Jedziesz?Jedziesz?Potemzor-
ganizowaliśmymasowyzakupbiletównapociągzeLwowa.Wpiątek
wziąłemwolnewpracyiruszyliśmy.Janukowyczniepodpisałumowy.
Byłtomomentogromnejdesperacjiiprzygnębienia.Zrozumiałemteż
porazkolejny,żegłosludzijestdlapolitykówzupełniebezznaczenia.
Niepróbowalitegonawetsensowniekomentować.Znajomichcielimnie
gdzieśwyciągnąćwieczorem,alejachciałempoprostuzostaćwdomu
iwsamotnościprzeżywaćswójsmutek.Ranoobudziłmnietelefonod
ojca.Okazałosię,żeostatniejnocyludzieprzebywającynaMajdanie,
którzytamgralinagitarze,śpiewaliiczuwali,zostalibrutalniepobici.
Od1991rokunictakiegosięniewydarzyło.Naglepojawilisiępolicjanci
iwalilinaośleppałkami.Ludziekrzyczeli:„Zaco?”
.Aonibilijeszcze
mocniej,przewracaliichnakolana.Mężczyznikobiety.Gdyprotestujący
próbowaliuciekać,policjancibieglizanimi,powalalinaziemięibilile-
żących.Ludziechowalisięwcerkwiach,alenawetstamtądwyciąganoich
siłą.Gdysięotrząsnąłem,zacząłemdzwonićdoznajomychinamawiaćna
kolejnywyjazddoKijowa.Powstałoswoistecallcenter-każdyznaszej
grupymiałlistęosób,zktórymiwdanejsytuacjimiałsięskontaktować.
20