Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Stalówkawestchnąłipodniósłsięzkrzesła.Zdecydowanienie
chciałtubyćanitegosłyszeć.Byłotak,jakprzypuszczał.Zrobienie
zKędzioraorganizatoraatrakcjibyłoatrakcjąsamąwsobie.Machnął
tylkorękąiwstał.
–Załatwcietojakoś,byleszybko–powiedział.–GdzieKubuś?
–Milczekgowywiózłdotakiejswojejcycatej–powiedział
Pierwszy.–Iserio,Stalówka,nicmuniepowieszztymikuszami?
–Tosięnazywakrwiball–natychmiastpoprawiłKędzior.–Jak
sięnieprzestanieszdroczyć,dostanieszcieńsządeskęalbo...
–Załatwcietosami.–Albinosprzeszedłprzezpokójizatrzymał
sięwprogu.–Alezróbcietoszybko.Dzieciarnitrzebapilnować,
zwłaszczanowej,bopyskuje.Jabędęusiebie,muszęsięchociaż
chwilęprzespać.
–Jasne,Stalówka–pokiwałgłowąKędzior,szczerzącsię
wuśmiechu.–Jeszczetylkojednasprawa.
–No?
–Jakąchceszmiećgrupękrwi?
***
ParagonstałnaperoniepodziemnegodworcaWarszawaCentralna
ipopijałkawęzpapierowegokubka.Jakiśczastemu–bliżej
niesprecyzowany,alezpewnościądłuższyniżkwadrans–niewyraźny
kobiecygłoszapowiedziałprzezgłośniki,żepociąg,naktóryParagon
czekał,jestopóźnionyopiętnaścieminut.Odtamtejporyanisłowa.
Byłonaprawdęwcześnie,więcludzinaperoniestałaledwie
garstka.Część,jakParagon,czekałanakogoś,inni–zaspani,
ziewający,ooczachwąskichjakszparki–wyglądaliuważnieświatełka
wtuneluzwiastującegoteelkędoBiałegostoku.Zgodnie
zkomunikatempowinnabyławjechaćnaperonobokjużdwieminuty
temu.
Międzyoczekującyminapodróżnychiprzyszłymipasażerami
niestrudzeniekrążylibezdomni.Śmierdzielisłodko,bardziej