Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Milczekpokazałpięćpalców.Apotemcośzamigałipokazał
ósemkę.Apotemzamachałdłonią,jakbychciałpowiedzieć„mniej
więcej”.Tinkadomyśliłasię,żetadrugaliczbadotyczyłapozostałych.
Niepomyliłasię.
–Iwszystkichmasz,tak?Niktinicnieprzelazło?
Milczekpokiwałgłową,apotemwskazałnaTinkę.„Tylkoona”,
mówiłtengest.
Dopierowtedyolbrzymzwróciłuwagęnakelnerkę.Zmierzył
jąwzrokiemzgórynadół,nachwilęzatrzymującsięnadrobnym
biuście.Gdyspojrzałjejwtwarz,uśmiechałsięjakdobrotliwy,rudy
Mikołaj.
–Powiedzmi,piękna–zacząłciepłym,niskimgłosem.–Pewnie
masztamkogoś,kogochciałabyśuratować,prawda?Kogośbliskiego?
TinkapomyślałaoDymitrzeipokiwałaenergiczniegłową.
Olbrzymwestchnął.
–Takmyślałem–mruknął.
Jednąrękąrozpiąłpasekspodni,adrugąbłyskawiczniepochwycił
dziewczynęzanadgarstekimocnymuściskiemzmusiłją,
byuklęknęła.
Bólinarastającabezsilnośćsprawiły,żeTinkapoczuła,jakłzy
napływająjejdooczu.OdwróciłagłowęwposzukiwaniuMilczka,
licząc,żejejpomoże,aleontylkorozłożyłręce.„Cojamogę?”,mówił
tengest.Amoże:„Takijestlosładnychdziewczynzostawionych
napastwęmotocyklistów”.
TymczasemolbrzymzdjąłjużpasekiowinąłnimTinkętak,
żeprzycisnąłjejręcedotułowia.Zacisnąłmocno,anakoniecściągnął
zszyibandanę,czymśjąpokropiłiwepchnąłTincegłębokodoust.
–Ha!Mamcię–powiedziałwyraźniezadowolonyzsiebie.