Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
potemnaswojekroczeiznowunanią,poczympytającouniósłbrwi.
Tinkawestchnęłazrezygnacją.
–Nie,dzięki–mruknęła.
Wzruszyłramionami,comiałopewnieznaczyć:„OK,trudno”.
Przysunąłsiędostołuiwróciłdojedzenia.
JegoreakcjazdenerwowałaTinkęjeszczebardziej.Mrucząccośpod
nosem,ruszyłamiędzystolikami,byjaknajszybciejskryćsięzaladą.
Byłazłatymbardziej,żeprzezchwilę,krótką,aleintensywną,
motocyklistanaprawdęsięjejpodobał.Inawetto,cozrobił,było
naswójsposób…
–Och,zamknijsię–warknęłanawłasnemyśli.
Iwtedywłaśniezabrzmiałdzwoneknaddrzwiami.
***
Musieliprzyjśćprostozlasu,pomyślała,przyglądającsię
wchodzącym.Przyjść,boinaczejusłyszałabysilnikalboprzynajmniej
trzaskzamykanychdrzwisamochodu.Byławyczulonanatedźwięki,
odkądDymitrobkleiłoknoreklamąiprzestaławidzieć,cosiędzieje
naparkingu.Zwłaszczapodkonieczmianyusłyszałabykażdyszmer
dochodzącyzzewnątrz.
Jeszczezanimusiedli,policzyłaichszybko,żebyprzekazać
wiadomośćDymitrowi.Kucharz,przyzwyczajonydopracywbarze
naodludziu,lubiłwiedzieć„ot,tak,nawszelkisłuczaj”,iluijakich
klientówmawlokalu.
–Pięciu,chybagrzybiarze–powiedziaładookienka.
Pochwilizorientowałasię,żeniemieliprzecieżżadnychkoszyków
czyplecaków.Cóżinnegojednakmoglibyrobićwlesietakikawał
odwioski?
–Mhm–mruknąłtylkoDymitr.