Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
ROZDZIAŁ1
Kiedybyłemmałymchłopcem,hałaśliwyirubasznyświatzagrubymi
ścianamimojegodomuzataczałwokółnascorazwiększeiśmielsze
kręgi.Poddawałemsiętejkosmicznejsile,zostawiającśladswoich
stópwszędzietam,gdziejeszcze,takwtedymyślałem,niestanąłnigdy
żadenczłowiek.
Wszystkotorunęłopewnegodeszczowegodnia,awłaściwie
wieczoru,kiedymojamatkawyszłazdomuzmałąortalionowątorbą.
Niebyłojejponadrok.Niewiedziałem,cosięzniądzieję,alebałem
siękogokolwiekotozapytać.Dnibiegły,miesiącemijały,
ajanauczyłemsięswojegonowegoodbiciawposzarzałymoknie
pustegopokoju.
Przedgwiazdkąkolejnejzimymatkaniespodziewaniewróciła.Ale
nicjużniebyłotakiejakkiedyś.Jakiśczaspóźniejdowiedziałemsię,
żeodeszłaodnasdojakiegośinnegomężczyzny,któryporzucił.
Cierpiałaiczułasięupokorzona.Ciężkopracowała,żebynaprawić
swójbłąd,aleojciecnigdyjejtegoniewybaczył.
Mójojciec.
Dziśmamdwadzieściapięćlat.Potrafięzprawąstopąwciśniętą
wpedałmojegosportowegoautaprzeciąćnażółtymświetlezatłoczone
skrzyżowanie,spojrzećprostowoczynagrzanemugigantowiwbarze,
podczasgdywszyscyinniszukająwyjścia,sponiewieraćpachnące
ciałoniedoświadczonejnastolatkiikrnąbrniepatrzeć,jakściera
nasieniezpłonącejtwarzy,potrafiębezmrugnięciaokiemzrobićsetki
rzeczy,nasamąmyśloktórychpocąsięręceiprzyśpieszatętno,
jednakniepotrafięprzejśćobojętnieobokgabinetumojegoojca.
Tak,możeszsięśmiać.Śmiejsię,skurwysynie.Porozciągałeś
pocałymdomukilometrykabli,plątaninękamericzujników.Zamiast