Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
niewyraźnie,robipauzypomiędzyzdaniami.Wszpitalu
psychiatrycznymbyłdwarazy.Wzakładzieaktywności
za​wo​do​wejpra​cujenanie​pełnyetat.
Toniezanikłomówiochorobie,wskazującgestem
narabatkęzróżamialepracapomaga,boczłowiekjest
czymścią​gleza​afe​ro​wany.
Kiedyśstudiowałgeografię,alechorobaprzyszła
szybko,zarazpoliceum,iskreśliłatamtenplannażycie.
Wzakładzienietylkodbaoogród,aleteżwykonuje
drobnenaprawy.Dotejpracyprzeszedłdrogęzoddziału
szpi​talaprzezwarsz​tatyte​ra​piiza​ję​cio​wej.
Unikasłowa„schizofrenia”,ajaniepytam.Psychiatra,
którygoleczy,mówimi,żebyłbyostrożnyzokreślaniem
mojegorozmówcyjako„chorego”.Przecieżonpracuje,
tłumaczymi,dotegoopiekujesięswojąniedołężną
matką,ażebyfunkcjonowaćbezobjawów,bierzejedną
małątabletkędziennie.Odlatniemiałnawrotu.Czy
możnaonimwogólepowiedzieć,żejestchory
naschi​zo​fre​nię?
Jednamałatabletkadziennie.Tyleczasembiorąosoby
zchorątarczycą.Czymówięonich:przewleklechorzy?
Czytematichtarczycyjestciekawydlakogokolwiekpoza
ichlekarzem?Czyspotykającosobęzchorątarczycą,
będęoniądopytywać,czybędęczujniewypatrywać
„tarczycowychanomalii”wzachowaniu,mowie,
gestach?Jeślinie,todlaczegonategomężczyznępatrzę
winnysposób?Czyjestchory?Ijeślitak,
tocotowła​ści​wiezna​czy?
Terazwyobraźciesobiemężczyznę,latczterdzieści,który
takżepochodzizdużegomiastaiopowiadamiswoją
historię,gdyspacerujemypoparku.Mójrozmówcajest
wysoki,maprzerzedzonewłosyipoważnywyraztwarzy.
Jestlato,pięknapogoda,oboknascochwilaprzebiegają