Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
zaciśniętychkurczowonapaskutorebki,prześlizgnąłsię
wzrokiempokrzywozapiętejkurtceizatrzymał
gonapustymspojrzeniuciemnozielonychoczu.Jego
własne,jeszczeprzedchwilągniewneiodpychające,
złagodniało.Zdecydowanymruchemująłkobietępod
ramię.
–Proszęzemną,muszęspisaćpanizeznanie.
Wstałaposłusznieiposzłaznim,bezwolnaniczym
zaprogramowanyautomat.Zestanuotępieniawyrwało
jądopierożądanieokazaniadowoduosobistego.Spojrzała
przytomniejizmieszałasię,zauważywszyzmianę
scenerii.Niewiedziała,jakimcudemznalazłasię
wpokoju,skoroprzedchwiląsiedziaławpoczekalni.Nie
pamiętała,bysięprzemieściła,alemusiałotakbyć,
boprzecieżpolicjant,jakkolwieksprawiałsympatyczne
wrażenie,zpewnościąjejtunieprzyniósł.Średniego
wzrostuiraczejszczupły,chybaniedałbyradywnieść
poschodachsześćdziesięciokilogramowej,całkiem
bezwładnejosoby.
Starającsięukryćzniecierpliwienie,podałaszereg
różnychinformacji,choćjejzdaniembyłatostrataczasu,
skorowiększośćznichmógłodczytaćzdokumentu
tożsamości.Naszczęściezarazpotemprzeszedł
domeritum.
–Jakcórkamanaimię?
–Felicja.–WgłosJadwigizakradłasięgorycz.Felicja
znaczywszak„szczęśliwa”,aszczęśliwedziecinie
uciekajązdomu.
–FelicjaRadecka–powtórzył,jakbychciałsięupewnić,
agdypotwierdziła,wpisałdanedoprotokołu.–Ilelat
madziewczynka?
Zanimzdążyłaodpowiedzieć,rozdzwoniłasięleżąca