Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Miro,niemówtakoAndżeliceupomniałamęża
Magda.Onawcaleniejestbrzydka,tylkomatrochę
nadwagi.To,żejejrodziceprzyłączająsiędocałejtej
„komunijnejżenady”irobiącyrkzkościelnej
uroczystości,niejestpowodem,żebyśubliżałdziecku.
Notoniejestbrzydka,tylkogłupia.Ajejrodzice
jeszczegłupsimruknął.
Magdarzuciłamężowiostrzegawczespojrzenie.Mirek
sięzreflektował.
Nelu,nicniesłyszałaśmruknął.
Niemartwsiętatusiu,niepowtórzęmamieAndżeliki,
coonichmówisz...jeślikupiszmisukienkępowiedziała
Nela.Oniwcaleniegłupi,tylkobardzokochają.
Takkochają,żepozwalająjejcałymidniamiplątać
sięsamejpomieście.Widziałem,jakstałaprzedGalerią
Krakowskązjakimiśwyrostkiemipaliłapapierosy.Matka
przesiadujenonstopwkawiarnilubnasiłowni,ojciec
rozbijasięautamizsiksami,aonapuszczonasamopas.
Wcalesięniedziwię,żemusiałapowtarzaćklasę.
MirekMagdaprzerwałamu,groźniemarszcząc
brwi.
Filerzamilkł.Rzeczywiścieniepowinienmówićtakich
rzeczyprzycórce.Głośnoodchrząknąłizrobiłskruszoną
minę.
Magdalenko,codzisiajjemynaobiad?
Lazanię.Chodźmywreszciedostołu.