Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Rozdział3
DanielRudnickipuściłwodęzkranu,byumyćręce.
Przejrzałsięwlustrzeipoprawiłwłosy.Techolerne
zakola,czyżbyzaczęłysięznowupowiększać?mruknął
wduchu.Nie,chybamusiętylkozdawało.Byłobciążony
genetycznie.Dziadekbyłłysyjakkolano,aleojciec
pomimowysokiegoczołaisporychzakolimiałtrochę
włosównagłowie.Szkoda,żewtymaspekcienie
przeważyłygenymamy.Wjejrodziniewszyscymieli
bujnewłosy.Niepowiniennarzekać,MatkaNaturadość
hojniegoobdarzyłainnymizaletami.Metrosiemdziesiąt
pięćwzrostu,zgrabnasylwetkabeztendencjidobrzucha
imiłatwarzpowodowały,żedziewczynyzwracały
naniegouwagęnawetwtedy,gdyjeszczeniezdążyłsię
odezwać.Agdysięjużodezwał,rzadkoktóraodtrąciła
jegoawanse.Byłelokwentny,inteligentnyibłyskotliwy,
cobardzopomagałomuwjegozawodzie.Właśnie
teatrybutyniezbędne,gdysięmazamiarbyćdobrym
prawnikiem.Biegłaznajomośćkilkujęzykówpodnosiła
jegoatrakcyjnośćjakospecjalistyodspraw
gospodarczych.Studiananiemieckichiszwajcarskich
uczelniachwramachprogramuwymianystudenckiej
Erasmusotworzyłymudrzwidonajlepszychkancelarii
prawniczychwkraju,jeszczeprzedaplikacjąadwokacką.
Gdybynieśmierćojca,napewnozostałbynastałe
wWarszawie.Kancelaria,wktórejpracował,wiązała
znimdużeplany,oczymświadczyłoprzysłanie
napogrzebtatydelegacjizpięknymwieńcem.Daniel
zewzględunamamęwybrałjednakKraków.Pozwolił,
by„łowczynigłów”złowiłagodofirmyfarmaceutycznej
MedKrak,gdziezostałkierownikiemdziałuprawnego.
Szefowieszybkosięnanimpoznaliidocenilijego
umiejętnościwysokągażą.Napoczątekdostał
wynagrodzeniewyższenawetodtego,jakiemiał
wWarszawie,aprzecieżzarobkiwarszawskiedużo
wyższeniżwKrakowie.Teraz,potrzechlatachpracy,stał