Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
2
P
ustawionymiwrównychrzędachsamochodami.Ichkaroserielśniły
lacSejmuŚląskiegojakzawszebyłwypełnionypobrzegi
wsłońcutakmocno,żepowyjściuzzacienionejulicyJagiellońskiej
trzebabyłomrużyćoczy.PodgmachemUrzęduWojewódzkiego
znowustałwóztransmisyjnytelewizjiregionalnej,aletymrazemnie
wzbudzałotowiększegozainteresowania.Niezwracalinaniegouwagi
przechodnieanitymbardziejstudencidelektującysięuroczymdniem
podczasprzerwywzajęciach.Niewielkimigrupkamitradycyjniezajęli
pozycjewtrzechstrategicznychpunktach:nacokolepomnika
Korfantego,schodachGórnośląskiegoCentrumKultury,wreszcie„na
papierosku”przywejściunawydział.
Natkaniemiałazbytwieleczasu,bysprawdzić,czygdzieśtam
sąjejkoledzyzroku,alerzuciłaprzelotnetęsknespojrzeniewstronę
pomnika.Lubiłazajęcia,alejeszczebardziejsiedzeniezkubkiem
kawynakamiennejpłycieigadanieopierdołach.Wkońcupotosię
zostawałostudentem.
Potrząsnęłagłowązrozbawieniem.Cosięstałoztąprzykładną
uczennicązogólniaka,którąbyłajeszczeroktemu.Maturajak
zpiosenkiLadyPunk,dyplomyzolimpiadwypychającetekturową
teczkę,kursjęzykowyiżadnychpowrotówzdyskotekpopółnocy
–takbyłowtedy.Adziś?Właśniespóźniałasięnaporannywykład.
Itopodwóchnieobecnościachzrzędu.
Przecisnęłasięmiędzyludźmizgromadzonyminaschodkach
iwbiegładogmachu.
***
Tymrazemspóźnienieuszłojejnasucho–gdywpadłazziajana
nadrugiepiętro,wykładowcawłaśniewysiadłzwindy.Odetchnęła
zulgąiotarłapotztwarzy.Jaktonaporannymwykładzie,niebyło
zbytwieluosóbiŻubrewskimiałwszelkiepodstawy,bysięwkońcu
wkurzyćipuścićlistę.Zwłaszczażebyłznanyztakichpomysłów.
–Musiszchybapoprawićmakijaż–powiedziałaKryśka,gdytylko
zauważyłaNatkę.