Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
3
Posępnygrudzień
T
przedczwartą.Cośtamsięznowustałocoś,cozmieniłokrótką,
elefon,zapowiedzianyprzeztatęna„kołopołudnia”,zadzwonił
wigilijnąwizytęwbiurzewkolejny,zwykłydzieńpracy.Dlatego
dopierowokolicachpiątejzaczęliprzedzieraćsięprzezkorkiwstronę
centrumhandlowego.Jakimśzadziwiającymsposobemudałoimsię
wrazzewszystkimitorbamiitorebkamiwydostaćzesklepowego
kotłaprzedsiódmą.Zdołalinawetodnaleźćswojegosedana,zanim
pierwszenawpółzamarzniętekropelkizapowiedzianegowprognozie
pogody„zimowegomik-su”zaczęłyspadaćnachodnik.
Isobelgapiłasięprzezokno,podczasgdyjejojcieclawirował
pozapchanymparkingu.Deszczześniegiemzamazywałszybyauta.
Świątecznelampkiwyglądałyjakjaśniejącesmugi,
bożonarodzeniowewystawyrozlewałysięwkolorowe,bezkształtne
plamy.
Gdysedanwyjechałwreszcienagłównądrogę,zniebasypnął
prawdziwyśnieg.Zbierałsięwmiękkiestożkinaprzedniejszybie,
porazkolejnyzwracającmyśliIsobelkuniedawnemusnowi.
Straszniecichostwierdziłtata.Możeposłuchamymuzyki?
Nieczekałnaodpowiedź.Natychmiastwłączyłradioiprzezostre
zgrzyty,odktórychIsobelsięwzdrygnęła,przebiłsiępochwiligłos
BingaCrosby’ego,zawodzącyobiałymBożymNarodzeniu.
Skręcili,wydostającsięzkorkaiwłączającwstrumieńsunących
wolnosamochodów.Polewejciągnęłysiędrzewa,zgołychgałęzi
zwisaładzikajemioła,podobnadokołtunówwskamieniałychwłosach.
Mimowysiłkówtatypróbującegozagaićkonwersację,Isobel
myślamiwciążprzebywaławświecie,któryistniałmiędzy„tuiteraz”
a„zawsze”.Wświecie,wktórymutknąłon.