Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
skoroniechciałanawetzemnąrozmawiać?Niemiałemwyboru.
Zabrałemjejto,czegotakstraszniepragnąłem.
Niestety,odciętewarginiezdałysięnanic.Niebyłownichani
krztyuczucia.
Todoświadczeniewielemnienauczyło.
Nienależyufaćkobietom.
+++
Późnazima,amożewczesnawiosna.Zależyodpunktuwidzenia.
Chmurykłębiąsięispiętrzają,jakbywyruszałynatrzeciąwojnę
światową.Mży.Wodnypyłsklejapowieki,przenikaprzezskórę
dokrwi,niewidocznymszalemowijasięwokółkości.
Tak,naturatraciswójpowab.Powoli,lecznieubłaganie.
Inieodwołalnie,jaksądzę.
Wzdrygamsię,stawiająckołnierzpłaszcza.Naszczęściedroga,
jakąmuszępokonać,niejestdługa.Jednaulicaprowadzidonastępnej,
atadorondaMogilskiego.Ruchomymischodamizjeżdżampod
estakadę,wzruszeniemramionkwitujęstertęcegieł;pozostałość
poaustriackimforciesprzedstulecia,przecinamzrytytorami
tramwajowymiplacipogrążamsięwbetonowymbagnieprzejścia
podziemnego.WkrótcewynurzamsięnaLubomirskiego.Nadkładam
drogicelowo,byzgubićśledzącemniestwory.Nigdyniewiadomo,
nigdy.
Niespodziewanienachodnikwjeżdżaauto.Wylewasięzniego
otyłyfacetimacharękoma,jakbychciałwyciągnąćstrzałęzkołczanu.
Gapiezprzystankuprzypatrująsięcałejsceniezzażenowaniem.
Podchodzędonieznajomegoiwalęgopoplecach.Nictoniedaje
jeszczebardziejwybałuszaślepia,niemożezłapaćtchu.Każęmusię
nachylić,splatamdłonieiznówuderzam.Voilà!Zustkierowcy
wylatujedużykawałekparówki.
Gośćcałujemnieporękach,bełkoczenieskładnepodziękowania.
Wzruszamramionamiipodejmujęprzerwanąmarszrutę.Każdy
maswojezadania,amojejestdopieroprzedemną.Czymożeraczej