Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
stwierdzić,żeogarnąłgospokój.Zrobiłosiębardzocicho,atłumiąca
doznaniazasłonanijakościsięrozstąpiła.Poczułnarastającygniew.
Narodziców,sąsiadów,ludziwpracy,niekończącysięciąglekarzy,
naswojesplątanemyśli,nocnepodszeptyzgłębiduchaimonotonne,
czarno-białeżyciezabarwionetylkokolorowymitabletkami.Czysty,
nieskrępowanygniew,podszytyagresjąioblanybezsilnymłkaniem.
Otworzyłustaizacząłkrzyczeć.
Krzyczałzawszystkielata,zadiagnozy,trafneibłędne,
zazwiązki,którychniepotrafiłutrzymać,zatrybikowestanowiska
wwielkichkorporacjachiobietnice,żejeszczetrochę,jeszczechwilę
ijużmuprzejdzie,iodstawileki.Krzyczałnamałepsyidużegołębie,
osranetrawniki,dziurawechodniki,śmierdzącepotemzatłoczone
tramwajeiszczurynaklatceschodowej,którenapewnoprzenoszą
dżumę,nonapewno;krzyczałnagłupiedzieciaki,którezniego
szydziły,imądredzieciaki,którenimpogardzały.Krzyczał,żejużnie
chce,żebrakmusiły,abyciągnąćtodalej,choćniemamocy,
byztymskończyć.Krzyczałiniepotrafiłprzestać,ajegogłos
rezonowałcorazmocniejzblaszanymiścianami.Wpowietrzurozległo
siębrzęczenie,potemblachawpadławdrgania,wkońcueter
wypełniłwizgwibrującegometalu.Krzyczałtakmocno,
żewymiotował.Wyrzygałtabletki,którezmieniałyjegoumysłwszare
mydło,aświatwfilmdokumentalnyomglenadMorzemMartwym;
tezdziś,zwczoraj,sprzedtygodniaisprzeddekady,wszystkie,
codojednej.Wymiotowałpoczuciemniesprawiedliwości,którą
obojętnilekarzeiniedouczenirodzicewyrządzilimałemuchłopcu.
Upadłnakolanaizamilkł,aleblaszakkrzyczałdalej.Nie,nie
krzyczałteraz,gdyporazpierwszyoddawnaFlorianwidział
isłyszałbezprzeszkód,gdyjegoumysłunieprzesłaniałanijaka,zimna
brejazrozumiał,żeraczejśpiewał.Każdyarkuszgarażuwibrował
poswojemuirazemotoczyłygociepłąmelodiąmetalicznegoukojenia.
Zrobiłomusięszkodatychmartwychnieszczęśnikówdookoła,
bopojął,żeblaszakpoprostuposzukiwał.
Uśmiechnąłsięostatniraz,gdywłomociegniecionejblachy
zapadłysięściany.Poczułtylko,jakposkręcanekawałkimetalu
przebijająmuskóręiprzeszywająorganywewnętrzne,adookoła