Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Abyłototak.ZosiajużoddawnamieszkałanaŚląsku;
jejmążpracowałwkopalnijakonadsztygar.Pewnego
dniajednazsióstrmieszkającychwmiasteczku
naŻuławachzadzwoniładoniejzinformacją,żeJacek
przyjechałzwalizką,zdecydowanynawyjazdnaŚląsk
dopracywkopalni,żebytampóźniejsprowadzić
ipoślubićMarysię,bezktórejniewyobrażasobieżycia,
aojciecrobiwszystko,żebygodoniejzniechęcić.Pyta
teraz,czyszwagiermożemuzałatwićpracęodzaraz
iczynapoczątekmożesięunichzatrzymać.
Zofianaobydwapytaniaodpowiedziałatwierdząco,
niemającwątpliwości,żejejmążmógłbyichętnie
bytozrobił.Niewyobrażałajednaksobie,żebyjejbrat
–rolnikzzamiłowania–byłjakogórnikszczęśliwy.
PoprosiładotelefonuJackaispytała:
–Czybyłbyśwogólezainteresowanywyjazdem
naŚląskipracąwkopalni,gdybyojcieczmieniłzdanie
wsprawieMarysi?
–Nie,pewnie,żenie.AletunietylkooMarysię
chodzi.Harujęjakwół,właściwiewszystkojestnamojej
głowie,zwłaszczajakrodzicewpadająwciąg,aniemam
nicdopowiedzenia.Owszystkimdecydujeojciec.Nawet
otym,jakimmamjeździćsamochodem.Uparłsię,żeby
kupićstaregofordataunusa,botakiegoamerykańskiego
jeszczeniktwewsiniema,iterazstoiniesprawnygrat
wstodole,ajaniedość,żeniemamczymjeździć,
tojeszczezestodołyniemampożytku!
–Zostańtam,gdziejesteś,ajatylkouzgodnię
zMateuszemkwestięopiekinaddziećminaczasmojej
nieobecnościilecęnadworzeckupićbiletnanajbliższy