Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
–Nie,jestdobrze–odpowiadam.
Prawdajesttaka,żeniemogęzdjąćkurtkibez
względunatemperaturęwwozie.Tużponiżejzgięcia
łokciowegomamznamię,ciemnobrązowąplamkę
wielkościdwudziestocentówki.Wdzieciństwiejej
nienawidziłam,alemamawciążmipowtarzała,
żetośladpopocałunkuanioła.Tojednozmoich
nielicznychwspomnieńoniej.Dorastając,zaczęłam
lubićtoznamię.Możedlatego,żepatrzącnanie,
myślałamoniej.Amożedlatego,żebyłopoprostu
częściąmnie.NiebyłojednakczęściąBec.Wątpiłam,
byciidiocidokładnieprzeczytaliaktaizwróciliuwagę
nasłówko„brak”wrubryce„znakiszczególne”.Mimo
toniechciałamryzykować.
Próbowałamzmusićsiędoułożeniaplanuucieczki,
alezamiasttegoniemogłamsięopędzićodmyśli
omamieRebeki.Osposobie,wjakimipowiedziała,
żemniekocha.Zabrzmiałotozupełnieinaczejniż
wwykonaniumojegotaty,któryrobiłtowobecności
innychludzialbokiedyusiłowałwymócnamnie
grzecznezachowanie.Uniejtesłowawypłynęły
zsamegownętrzajejistoty,ztrzewi.Kobieta,doktórej
jedziemy,naprawdęmniekocha.Araczejkochatę,
zaktórąmnieuważa.Ciekawe,corobiwtejchwili.
Obdzwaniaprzyjaciół,bypodzielićsiędobrymi
wieściami?Pierzedlamniepościel?Jedziedosklepu
ponadprogramowezakupyimartwisię,żezekscytacji
niezaśnie?Wyobrażamsobie,cosięstanie,kiedy
poinformująjąomojejucieczcewdrodze.Tychdwoje
policjantówczekamnóstwokłopotów.Nieważne,nimi
zupełniesięnieprzejmuję,alecoznią?Coześwieżo