Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
ikilkazdjęćznocnejzmiany.
Nigdyniechciałampracowaćwsupermarkecie.
Wogólenigdzieniechciałampracować,ale
nieoczekiwanieczujęukłuciezazdrości.
–Przepraszam,żezawracamwamgłowę,aletazdzira
niechcepodaćnazwiska.
Ciekawe,czyfacetwie,żegosłyszę.
–Nicsięniestało.Zabierzemyjąstąd–mówiinny
głos.
Drzwisięotwierająispoglądanamniepara
gliniarzy,mężczyznaikobieta,obojemniejwięcej
wmoimwieku.Onamaciemnewłosystarannie
związanewkońskiogon,afacetjestchudy
imaziemistącerę.Jużwiem,żeokażesiędupkiem.
Siadająpodrugiejstroniebiurka.
–JestemposterunkowyThompson,atoposterunkowa
Seirs.Zostałaśprzyłapananakradzieżynaterenietego
sklepu–mówifunkcjonariusz,niestarającsięnawet
ukryćznudzeniawgłosie.
–Niekradłam–mówię,naśladująctondobrze
wychowanejkobiety,jakimmówiłamojamacocha.
–Szłamdokasy,kiedyonmniezłapał.Tenczłowiek
maproblemzkobietami.
Patrząnamniepowątpiewająco,taksująbrudne
ubranieitłustewłosy.Zastanawiamsię,czyśmierdzę.
Posiniaczonaiopuchniętatwarzniedziałanamoją
korzyść.Pewniedlategozostałamzłapana.
–Kiedytuweszliśmy,obrzuciłmniewulgarnymi
epitetami.Nazwałmnie–zniżamgłos–zdzirąidziwką.
Obrzydliwość.Mójojciecjestprawnikiem–dodałam
wyniosłymgłosemdamy.–Spodziewamsię,żebędzie