Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
ROZDZIAŁTRZECI
2014r.
Snopbiałegoświatławyłaniasięzgęstejciemności.
Jestzbytjaskrawe,więczamykamoczy.Mamsucho
wgardle,głowamipęka.Zjękiempodnoszęrękę
ipocierampowieki.Zahaczamczymśopoliczek.
Mrugamispoglądamnanadgarstek.Widzęnanim
szpitalnąplastikowąopaskęznapisemtłustymdrukiem
WINTER,REBECA.Półprzytomnarozglądamsię
dookoła.Wnogachłóżkastoikrzesło,ananimśpi
rozpartypolicjant,któregopamiętamzwczoraj.
Boże,tobędzieowieletrudniejsze,niżmisię
wydawało.
Kiedystałamwciemnejtoalecie,chłód,strach
iwyczerpaniewydawałymisięwiększymzłemniż
brnięciewkłamstwo.Terazjednak,wszpitalnejsali
zpolicjantemblokującymdostępdodrzwi,
uświadamiamsobie,żechybapopełniłambłąd.Głupio
założyłam,żezacznęnoweżycie,acałytenproces
przebiegniebezkomplikacji.
Wpokojupanujecisza.Zakłócatylkooddech
śpiącegopolicjantaitłumionarozmowazinnejsali.
Poprawejstroniemamokno.Możesięuda.
Najciszej,jakmogę,podnoszęsiędopozycji
siedzącej.Rękęmamzabandażowaną,opatrunek
cuchnieśrodkiemantyseptycznym,alenajważniejsze,
żenieczujębólu.Pewniedziękipłynowi,którysączysię
zkroplówkidożyły.Spoglądamwdół.Mamnasobie