Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
podstawa…
Westchnął.
–Takbywa…Aleidźmydalej.Czarownicezbierałysię
właśniewwaszymdomu.Toznaczy,oczywiściestała
tuwtedyniewielkachatka.Duchyprzodkówmieszkały
zaśnacmentarzu.Dziśwjegomiejscustoisierociniec.
Callenuniósłbrwi.
–Niemiałempojęcia…
–Małoosóbotymwie–zbyłgoBrevda.
–Byprzestraszyćfery–dodałaKalu–duchyłączyłysię
wjedną,przerażającąpostać.Zresztąpotem,gdyjuż
pokonanoMiastoSnów,trudnobyłojeujarzmićiczasem
wciążnawiedzałyFinfolk.Echemtychczasówjest
opowieśćoKrwawejMaryzFinfolk.
–Kapłanki–przemówiłznówBrevda,dalejzaznaczając
punktynamapie–ostatniafrakcja,zamieszkiwałyJaar,
alenaczaswalkspotykałysięprzyświętymźródle,dziś
jużprawiewyschłym.Teraztamtenterenjestcałkiem
zabudowany,jednakpokapłankachpozostałapamiątka,
oczywiścietaka,którejznaczenianiktbysięniedomyślił.
–FontannaNiedoszłejPrządki–uzupełniłaKalu,
rozchylającustawdelikatnymuśmiechu.–OnaSamajest
czasemnazywanaWielkąPrządką.Wkońcu
utkała
świat,
ajejkapłankisąznanejakoszwaczkinajwyborniejszych
szatwcałymJaarze.–Gładkoprzesunęładłonią
powłasnejsukni.–Wszystkomaznaczenie,trzeba
jetylkodostrzec.
Marchprzeżyławtejchwilirodzajolśnienia.Nazwyulic
wFinfolkzawszebrzmiałydlaniejkretyńskolub
bezsensownie.Spodziewałasię,żekażdamogła
wrzeczywistościkryćwsobiejakąśhistorię,alenie
przypuszczała,żebędątoopowieścitegorodzaju.
–Tekapłankibyłyludźmi?–spytałaMarch.
–Tak–odparłaKalu.–Główniekobietami,choć,mimo
nazwy,nietylko.
Brevdazacząłłączyćwyrysowanepunktyliniami,