Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
uniosłaswojepoobijaneciałoiusiadła.
–Łatwopowiedzieć.Mamprzynajmniejczterysta
połamanychkości.
Lucasszarpnąłjązarękęizmusiłdowstania.
–Wludzkimcieleniemaczterystukości.
–Właśnieżetak,skorowiększośćzostałapołamana.
–Evynawetniezdziwiło,żeLucasuniósłjąbezwysiłku.
Zdążyłapoczućnasobietomocne,dobrzeumięśnione
ciało.–Dlaczegowszyscysięnamniegapią?Zamiast
przesłuchiwaćmnienatematrzekomegowłamania,
proszęgoaresztowaćzanapaśćnakobietę.Copan
turobi,dolicha?MiałpanbyćwVermoncie,anieczaić
sięwciemności.
–Tomójdom.Niktnie„czaisię”wewłasnym
mieszkaniu.–Zmarszczyłbrwi.–Skądpaniwiedziała,
żejestemwVermoncie?
–Powiedziałamipańskababcia.–Evarozcierała
bolącąkostkę.–Ipodtrzymuję:skradałsiępan
wciemnościach.
–Topanisięczaiławmroku.
–Podziwiałamśnieg.Jestemromantyczką.Tochyba
niezbrodnia?
–Myotymzadecydujemy–przerwałjejpolicjant.
–Zabierzemypodejrzanąnaposterunek.
–Czekajcie.–Lucaspodniósłdłoń,atowystarczyło,
żebyfunkcjonariuszsięzatrzymał.–Mówipani,żemoja
babciapowiedziałaowyjeździedoVermontu?
–Wszystkosięzgadza,panieBlade–oznajmiłAlbert.
–TojestEva.Przysyłająpańskababka.Sam
sprawdziłem.Niktniewiedział,żejestpanwswoim
apartamencie–zauważyłznutąnagany.