Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Lucaspuściłtomimouszu.
–Znapanimojąbabcię?–zapytałEvę.
–Oczywiście.Toonamniezatrudniła.
–Doczegokonkretnie?
Oczymupociemniały.Przypominałynieboniemal
czarneprzedgroźnąburzą.
BabciaLucasawkółkoopowiadałaoswoimwnuku.
Wspomniała,żebyłznakomitymnarciarzem,żekiedyś
spędziłokrągłyrokwarktycznejchacie,żebiegle
posługiwałsięfrancuskim,włoskimirosyjskim,
żetrenowałprzynajmniejczteryrodzajesztukwalki
inigdyniepokazywałnikomuswoichksiążek,dopóki
ichnieskończył.
Niewspomniałatylko,żepotrafibudzićgrozę.
–Miałamprzygotowaćpańskiemieszkanie
nanadchodząceświętaBożegoNarodzenia.
–I?
–Ico?Towszystko.Jakinibymiałabyminnypowód?
–Dostrzegłazłośliwywyrazjegooczu.–Sugerujepan,
żewłamałamsię,bochciałampanapoznać?
–Toniebyłbypierwszytakiprzypadek.
–Kobietyrobiątakierzeczy?–Oburzeniezmieszało
sięzzaciekawieniem.Nawetjejnieprzyszedłby
dogłowytakipomysłwpogonizafacetem.–Jak
towygląda?Rzucająsięnapana,zamiastpowiedzieć
dzieńdobry?
–Niechpanisamasobieodpowie.–Założyłręce
napiersiispojrzałwyczekująco.–Cotampani
upichciładlamnienaspółkęzbabcią?
Zachichotała,aleuświadomiłasobie,żeLucaspyta
poważnie.