Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
–Wkrótcepotym,jakodwiózłcięnalotnisko.Ale
todopieropoczątek.
Navotprzesunąłpoblaciekolejnąfotografię.
Przedstawiaławysadzonywpowietrzebudynek
weleganckimcentrumBejrutu.Byłatogaleria
MansourówprzyrueMadameCurie.Nachodniku
leżałylicznegłowyiczłonki,tyleżenieludzkie.Tym
razemofiarąatakupadłybezcennezbioryClovisa
Mansoura.
–Miałemnadzieję–podjąłpochwiliNavot
–żekońcówkamojejkadencjiupłyniebezincydentów.
Tymczasemwjednejchwilitracimynaszego
najlepszegokontraktowegopracownikawBejrucieoraz
informatorazwerbowanegokosztemwielustarań
iczasu.
–Zawszetolepszeniżmartwyagentoperacyjny.
–Pozwól,żejatoocenię.–Navotwziąłfotografie
inapowrótwsunąłjedoakt.–Comiałdlaciebie
Mansour?
–Wiedział,ktostoizazamachemwParyżu.
–Kto?
–Saladyn.Aprzynajmniejtakgonazywają.
–Saladyn?–powtórzyłNavot,zamykającteczkę.
–Przynajmniejcośnapoczątek.
***
Navotpozostałwgabineciejeszczedługopowyjściu
Michaiła.Najegopustymbiurkuleżałoprawnywskórę
notatnik,wktórymzapisałjednosłowo:Saladyn…Tylko
człowiekwielkiejpychyiambicjimógłprzybraćtaki