Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Spoko,spokopowiedziałAdam.Chciałbymsiętylkopo-
zbyćtejstrasznienerwowejprzesyłki.Mówiącostatniesłowo,
zrobiłwpowietrzuznakcudzysłowu.
Proszęsięwtensposóbniewyrażaćopacjencie.Tymbar-
dziejwjegoobecności.Takiepraktykiwniczymniepomagają.
Wręczprzeciwnie,utrudniająleczenie.
Sorka,wymsknęłomisię.
Zechcepanotympamiętaćnaprzyszłość.
Luzik.
Dobrze.Oddziałowypokręciłlekkogłową,wktórejmogła
zawitaćmyślstarajakświat:nTadzisiejszamłodzież”.Przeniósł
wzrokzpielęgniarzanapacjenta.Kogopannamprzywiózł?
FacetnazywasięKarolMajewskizacząłAdam.Przyje-
chałemzeszpitalawLeskuitochybawszystko,cojestempanu
wstaniepowiedzieć.Cośnapewnojestznimnietak,zaręczam.
Aha,zostawiłemwrejestracjiraportnaszegopsychiatry,tampan
wszystkoznajdzie.
SzpitalwLesku?Karolzamyśliłsię.Nazwacośmumówiła,
aleniebyłnatyledobryzgeografii,byulokowaćnamapie.
DlaczegowysłanogowłaśniedoLublińca?
AjednakLubliniec.
Tochybawaszmieszkaniec.Wdowodziejestwpisojego
zameldowaniu.
Hmm,coonwtakimrazierobiłwLesku?
Wiepan,sezonwakacyjny.Pewniesięwybrałnazwiedzanie.
Oddziałowypokiwałgłową.
Nocóż,zapoznamsięzraportem,którypandostarczył.Mo-
żewnimbędziecoświęcej.
Super.Tomogęsięzwijać?
33