Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
odkażdegonapotkanegonaulicyfaceta.Miałemjednakarchaiczną
cechę,którąwiększośćmężczyzntraktujeraczejjakoniepotrzebny
balastwmęskimcharakterze,comnietrochęsmuci.Wstosunku
dokażdejnapotkanejkobietystarałemsiębyćszarmancki.Tego
wymagałamojapraca,alepoczątkowotegowymagałodemnieojciec,
którybyłwmoichoczachwzoremdżentelmeństwa.Tatapokazałmi,
jaknależysięobchodzićzkobietami.Szybkozrozumiałem,
żetorównieżprostszadrogadotego,byosiągnąćswójcel,dlatego
wrelacjachintymnychnigdyniemiałemzbytnichproblemów.
Tonapewnowpływałonato,żebyłemdosyćcharyzmatycznym
człowiekiem,alemiałemteżcoś,codostałemodmatkiiczym
bezwarunkowohipnotyzowałem.Oczy.Ichmorskikolorpodkreślały
ciemneliniegęstychrzęs.Todośćniespotykanepołączenie
ubrunetów,alejaksięszybkozorientowałem,bardzopożądaneupłci
przeciwnej.Niemusiałemmiećurodyzpierwszychstrongazet,ale
przezlatanauczyłemsięwykorzystywaćswojeatuty.Wrelacjach
zkobietamiliczyłasięprzedewszystkimpewnośćsiebie.Facet,który
jestsłabyinieznaswojejwartości,kończyzopcją,którąpodrzuca
mupodnogiprzypadek.Todotyczykażdejdziedzinyżycia.
Ajacholernienielubiłem,gdymoimżyciemsterowałprzypadek.
Zawołałemwindęiobejrzałemsięzapokojówkami,które
nieprzerwanieniespuszczałyzemniewzroku.Jednaznichseksownie
przygryzaławargę,adrugaopierałasięowózekibawiłasięgórnym
guzikiemswojegouniformu.Przezchwilęrozważałemzabranieich
doswojegopokojunaprywatnąrozmowę…
O,przepraszam!Nadchodzącyzdrugiejstronykobiecygłos
wyrwałmniezerotycznegoletargu.
Tojaprzepraszamodpowiedziałemspokojnie,łapiąc
zapatrzonąwtelefonniezdarę.
Kobietawyprostowałasię,wybąkałapodnosemprzeprosiny
izpochylonągłowąpróbowałamnieominąć.Wtedyzatrzymałem