Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
wydajemisię,żeofiarasamatosobiezrobiła.Złapał
zapasekdosprawdzaniakrwiiskierowałgowmoją
stronę:wykazywałdwiekreski.Krew,jakwidzisz,jest
ludzka.Zarazpobiorępróbkę,jaktylkoSuchyskończy
robićzdjęcia.
Acoztymiplamami?Pokazałemochraniaczami
nabutachnamiejsce,wktórymwidniałarozmazana
krew.
Wyglądanato,żektośpróbowałzetrzeć.
Przynajmniejtakamogłabybyćjednazwersjiwydarzeń,
alewięcejpowiemposzczegółowychanalizach.Dobrze
wiesz,jaktodziała.
Suchywłaśnieprzykładałdorozbryzgówmiarki
centymetrowe,wyciągnąłteżkilkametryczekśladowych
idalejfotografowałplamy.
Tylkouważaj,żebyśminiczegoniespieprzył!
upomniałgoFortuna.
Suchytylkopokiwałręką.
Dobra,Fortuna,alemusiszmidaćcokolwiek.
Cokolwiek,człowiekupowiedziałem.Kogoszukam?
Kobiety?Mężczyzny?Jakieśpodpowiedzi?Obszedłem
brunatnąplamę,wypatrującśladówciągnięcia,alenic
takiegonieznalazłem.Przykucnąłem.Metalicznyzapach
sięnasilił.No,dajmicoś,człowieku.Widzę,żewygląda
toźle,plamakrwijestpokaźna,niesądzę,żebyktoś
toprzeżył,mamrację?
Denerwujeszmnie.Fortunaschyliłsięprzykępkach
włosówzanurzonychwekrwi.Dajmichwilę.Zobaczę,