HALA
–Powiedziałem,żeniezamykamyterenu–mówił
Błona.–Proszęrobićto,codotychczas,mybędziemysię
tutylkorozglądać.Jeślinieznajdziemyciała,niema
tematu.
Kiwnąłemgłowądozebranychosób.Opróczdyrektor
Ciesińskiej,którejnazwiskoprzypomniałomisię
poujrzeniujejtwarzy,stałtamprezesEzman,
czarnowłosymężczyznawgarniturzedroższymodmojej
miesięcznejwypłaty,orazkierowniczkaprodukcji,
Zielińska.PrzynajmniejtakprzedstawiłmiichZabiegły,
żebymoszczędziłsobiezbędnychpytań.Mojąszczególną
uwagęprzykułaZielińska,niezpowodupociągłychrysów
twarzy–czyśniadejkarnacjiprzypominającejmiomojej
byłej–aprzezswojezachowanie.Trzęsłanogąiunikała
kontaktuwzrokowego.
–Czylinieprzeszkodzicienamwprzerwie
technologicznej?–zapytałEzman.–Musimynaprawić
maszyny,zmodernizowaćtrzydziestąlinięinaprawić
transporterprzesuwającypaletynahalinaświetlania.
Goniąnasterminy,adopierocopodpisaliśmyumowę
zRosją.Niechcielibyśmytegostracić.
Oparłemsięopłot,nieprzyciągającichuwagi.Błona
dalejtłumaczyłimzasadynaszegodziałaniaipoprosił