Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
rękawiczkę,zdziwioną,żejejskóramusiochraniaćskórędaleko
twardsząodwłasnej,wdrugiejzaśręcetrzymałprętleszczynowy.
Przezchwilęspoglądałonwokołosiebie;aosądziwszyzapewne,
żeoficer,októrymwspomnieliśmy,jestnajznakomitsząosobązcałego
oddziałustraży,ruszyłwprostkuniemu.
Oficerzanimprzemówił,pierwejmusięprzypatrzył.
Gaskończyk,bynajmniejniezrażony,uczyniłtosamo.
Zdajemisię,żeśpanzgubiłkapelusz?rzekłwreszcieoficer.
Takjestpanie.
Czywtłumie?
Nie,właśnieodebrałemlistodmojejkochanki;czytałemgo,
krwibozka!nadrzeką,oćwierćmiliztąd,wtemnaglewiatrwyrwał
milistikapelusz.Pobiegłemzalistem,chociażprzykapeluszumiałem
prawdziwyguzikbrylantowy.Listschwytałem,alekiedypośpieszyłem
zakapeluszem,jużgowiatrzagnałwrzekęazrzekądoParyża!Ha!
temlepiej,możesięnimjakibiedakwzbogaci!
Więcjesteśpanzgołągłową?
AlbożtowParyżuniedostaniekapelusza?krwibożka!kupię
jeszczepiękniejszy,iprzystrojęgodwarazywiększymbrylantem.
Oficernieznaczniewzruszyłramionami;leczmimotogaskończyk
dostrzegłtoporuszenie.
Copanrozkaże?...rzekł.
Czymaszpankartę?...spytałoficer.
Zapewneżemam,anawetdwie.
Jednabędziedostateczną,skorozgodnazprzepisami.
Alejeślisięniemylęrzekłgaskończyk,ogromnie
wytrzeszczającoczyo!nie,krwibozka!niemylęsię...wszakmam
zaszczytmówićzpanemdeLoignac?
Byćmożezimnoodparłoficer,widocznieniebardzo
uradowanyznajomością.
ZpanomdeLoignac,moimwspółziomkiem?
Niezaprzeczam.
Moimkrewnym?
Dobrze,dobrze,alepańskakarta?
Otojest.
IGaskończykwydobyłzrękawiczkipołowęsztuczniewykrojonej
karty.
ChodźpanzamnąrzekłLoignac,nieoglądająckarty
niechpójdątakżeipańscytowarzysze,skoroichmasz;zaraz
sprawdzimypaszporty.