Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
sąsami;onanawetniespojrzaławmojęstronę,alespuściwszyzasłonę
odeszła,ijużjejwięcejniewidziałem,bracie.Mniemałem,żesię
niebozaćmiło,żetoniebyłaistotażyjąca,leczraczejmarawyszła
zgrobów,którezpomiędzybujnetrawy,wmilczeniuprzedemną
wystawały.
Wyszłazcmentarza;jaudałemsięzanią.
Kiedyniekiedy,służącyoglądałsięimógłmięwidzieć,
boroztargniony,nieukrywałemsię.Cóżchcesz,bracie?wumyśle
moimtkwiłyjeszczedawnegminneprzyzwyczajenia,awsercuwrzała
dawnafermentacya.
—CotymówiszHenryku?...—zapytałAnna.Nierozumiemcię.
Młodzieniecuśmiechnąłsię.
—Mówię,mójbracie—odpowiedział—żemłodośćmojabyła
hałaśliwa,żenierazmniemałem,iżkocham,iżeażdotejchwili
wszystkiekobietyuważałemzaprzedmiot,któremumiłośćmoję
ofiarowaćmogłem.
—O!ho!acóżwtejwidzisztakosobliwego?...—zawołałJoyeuse
usiłującodzyskaćwesołość,którejgomimowolniepozbawiło
zwierzeniesiębrata.StrzeżsięHenryku,zaczynaszprawićodrzeczy,
takobietachybaniemaaniciałaanikości?
—Bracie—rzekłmłodzieniecgorączkowymuściskiemobejmując
rękęJoyeusa,bracie—rzekłtakcicho,iżzaledwiejegotchnienie
doszłouchastarszegobrata;jakBógwniebie,niewiemczytoistota
ztegoświata.
—Napapieża!...—zawołałtenże—przeraziłbyśmię,gdyby
Joyeusaprzerazićmożna.
Iusiłującodzyskaćwesołość—dodał:
—Lecznakoniec,onachodzi,płaczeibardzodobrzecałuje,sam
mitopowiedziałeś,sądzę,mójprzyjacielu,żetowcaleniezławróżba;
alejeszczeniekoniec,cóżdalej,słucham?
—Dalej,jużmałoco;poszedłemwięczanią,alenieusiłowała
bynajmniejunikaćmię,zmienićdrogę,lubcośpodobnego,zdawałosię
nawet,żewcaleotemniemyśli.
—Gdzieżwięconamieszka?
—WstronieBastylli,przyulicydeLesdiguiéres;udrzwi
mieszkania,towarzyszjejodwróciłsięizobaczyłmnie.
—Wówczasskinieniemdałeśmudozrozumienia,żepragniesz
znimmówić?
—Nieśmiałem;śmiesznatorzecz,aleprzyznamcisię,żesłużący
wywierałnamnieprawietosamowrażeniecoijegopani.