Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
ażciarkiprzeszłyHonoraciepoplecach.–Jużcię
tukiedyświdziałem,aleniebyłempewny.–Jegooczy
świdrowałyjąnawylot.–No,Ziemek!Ziemowit!Nie
poznajesz?–Znówwykrzyknął,ażspłoszonegołębie
poderwałysiędolotu.
–Owszem,mecenasie.–Honoratausiłowałazakończyć
spotkanie.–Spieszęsiędopracy.
–Toco?–krzyknąłponownie,tymrazemuradowany.
–Dojutra?Musimytooblać!
Honoratalubiłaoblewaćróżneokazje:wygranelub
przegranewyborywłaściwegolubniewłaściwego
prezydenta,wizytęPapieżaistertyśmiecinaBłoniach,
odpowiednieinieodpowiedniedemonstracje,ciekawylub
nieciekawyfilmkryminalnywtelewizji.Aleoblewała
towszystkosamazesobą.Swojetowarzystwolubiła
najbardziej.Oblewaniezobcym,nawetjeślikiedyśdobrze
znanymmężczyzną,niewchodziłowgrę.Było
faux
pas
.NatoHonorataniewyraziłabyzgody.Czyjednak
Ziemek,któregokiedyśznała,jakodzisiejszyZiemek
zaakceptowałbyodmowę?Niebyłapewna,więc
przybraławielemówiącyalboraczejnicniemówiący
wyraztwarzy,toznaczymglistyuśmiech,choćwiedziała,
żepokażeprzytymwszystkieswojezmarszczki,
cojąwkurzało.
–Pogadamysobie!–krzyknąłzaniąmecenas,gdy
gowkońcuwyminęła,iniebyłapewna,czyto,
cowydobyłosięzjegoust,niezabrzmiałojakgroźba.
Honoratanigdyniespóźniałasiędopracy.Atego
feralnegodniaspóźniłasiępięćminut.Szładobrzesobie
znanymkorytarzem,awszyscy,którychmijała,
przyglądalisięjejbacznieiwzadziwieniu,taktosobie
przynajmniejtłumaczyła.Honorataspóźniona?No,no!