Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
MojaprzemowaprzygnębiłaAgę.
—Tylkotyle?Niewierzę.Przyznajsię,jesttujakiś
przystojniakwokolicyidlategotusiedzisz.Tojego,tak?
Żonaty?Aletyprzecieżniezadawałaśsięnigdy
zzajętymi.—Agakombinowałajakkońpodgórkę.
—Chybażetobyłjakiśjednorazowy,którysięnawetnie
przedstawił.Amożetysięnieprzedstawiłaśifacionie
miałszansynadrugiraziwszystkoinne?Tylkoczemu
pozwoliłaśtej…no…jednorazowejfasolcezakiełkować?
—Żebyzobaczyć,jaktojest.
—Niebyłabyśtakagłupia.Chybażejednakznasz
dawcęplemnikaitonaprzykładjestmilioner,którycię
będzieutrzymywałdokońcażycia.Takibogaczmógłby
sobieżyczyć,bymatkajegodzieckałykaławiejskie
powietrzeipiłamlekoodkrowy.
—Czytaszzadużokolorowychgazet.
—Bowolękolorowewersjewydarzeń.
—Tojestkolorowawersjawydarzeń?Chyba
żetatwojakrowajestwkropkibordo.
Agasiępoddała.
—Niewiem,czywytrzymamtutrzydni—przyznała
wkońcu.—Możejesttuchociażjakiśmarket,jeślinie
maprzyzwoitejhistorii.
Jestprzyzwoita,całkiememocjonującahistoria,ale
cijejnieopowiem—rzuciłamwmyślach.—Ponudźsię.
Możewkońcuusłyszyszwłasnemyśli.
4
ZamiasttegoAganastępnegodniaranousłyszałaprzez
telefonparęsłów,któreniebyłyprzeznaczonedlaniej.
Takiemiałaszczęście—jeśligdzieśsnułasięjakaś
intryga,Agamusiałasięnatknąćnajejlepkienici.
Apojechałamtylkodosklepupoparęrzeczy,bezktórych
niemogłasięobyćpodczasśniadania,jakchoćbypłatki
śniadanioweczymasłoorzechowe.
—Nibytaksielskoispokojnie—powiedziała,gdy
wniosłamzakupy—apodspodemkłębowiskożmij.
Upiłazkieliszkaczerwonewino,którymsamasię