Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
istanęłambokiem,bymojaprzyjaciółkawreszcie
dostrzegłato,cojejumykałoprzeztyleminut.
Agazapatrzyłasięnabrzuszekjaknajakąś
fatamorganę.
O…Cośzdajesięprzegapiłamztwegożycia.Chyba
żenieraczyłaśmniezaprosićnaślubrzuciłaobrażona
ispojrzałanamojądłońwposzukiwaniuobrączki,albo
chociażzaręczynowegopierścionka.Potemdotknęła
megobrzucha,bysprawdzić,czytonietłuszczyk.
Wpadłaś?
Jakwidać.
Tylelatbzykaniabezwpadki,tunagle…Otuliła
sięobronnieswoimkolorowymswetrem,jakbytobyło
zaraźliwe.Myślałam,żesobieposzalejemy!Ktoś
miopowiadałowiejskichdyskotekachidisco-polo.Nie
tańczyłamzmiesiąc.
Tuwpobliżuniemanictakiego.Zwiatremmożesz
sobiepotańczyć.
Alejakieśfajnesklepychybasą?
Pokręciłamprzeczącogłową.
Multikino?Nocnyklub?Cośmusibyć!
Kawiarenka„UBasi”.
Agazapadłasięwfotelu,jakbymtymjednymzdaniem
wyssałazniejcałąenergię.
Nieuprzedziłaśmnie…burknęłajeszcze
zpretensją.
Niesłuchałaś,Aga.
Może…Tocotyturobiszcałymidniami?
HodujęFasolkę.
Otejporzeroku?zdziwiłasięAga.Masz
cieplarnię?
Mam.NaturalnyinkubatordlaFasolki.Najlepszy
zmożliwych.
Agawreszciezałapała.
Itowszystko?
Nie.Przetłumaczyłamsztukę.Zaczęłamtłumaczyć
drugą.Czytam.Spacerujęzpsami.Patrzęnaogień.Nie
mówiącjużotychwszystkichbanalnychrzeczach,które
trzebazrobić,bybyłotuciepło,sytoiprzytulnie.