Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
I.DZIEŃWIELKIEJŻABY
1
Odczegozaczęłosiętymrazem,babko?Odscenyjak
zesnu.Żaba!Siedziałanamosiężnejklamcebramy
doZawrocia.Byłaztychwiększych.Imniejurodziwych!
Oiletoniebyłapoprosturopucha.Otworzyłamboczną
furtkę,agdychwilępóźniejchciałamzamknąć
zdrugiejstrony,mojarękazatrzymałasięmilimetr
odtegonakrapianegobrzydactwa.Zastygłam.Chyba
bardziejzezdumienianiżodrazy.Żabawyglądałajak
zaśniedziała,makabrycznaozdoba,polakierowanaprzez
wilgoćjesiennegozmierzchu.
Dlaczegoniezeskoczyła,gdynacisnęłamklamkę
ipchnęłamfurtę?Machnęłamjeszczeręką,aleani
drgnęła.Lekkopopchnęłamkluczami,aleitonie
pomogło.
Notak,powinnamsiębyładomyślićtobyłamartwa
paskuda,przyklejonawdodatkudomosiądzujakimś
superklejem.Byłprzecieżkonieclistopadaiwszystkie
żyweżabypewniejużspałypodswoimikamieniami.Nie
mówiącotym,żeżabyniebawiąsięwewskakiwanie
naklamki,nawettaksolidnejaktaodbramyZawrocia.
Ktośsobiepostanowiłzemniezakpić,amożenawet
mnienastraszyć.
Rozejrzałamsię,czyniemagdzieśzadrzewami
gówniarzyskłonnychdorobieniagłupichkawałów.
Zawrociezawszeichinteresowało,jakwszystko,cojest
zawysokimparkanem,niedostępnedlainnych.Teraz
jednakwpobliżubramybyłopustoicicho.Podobniejak
podrugiejstroniedrogi,gdzierosłyjarzębiny,wtejchwili
niemalbezlistne.Dotegojużtylkotrochęmgły,
wypełniającejrozmiękłe,błotnistekoleinypola.Wątpiłam,
byktośmiałochotęsiętamukryć.
Untaszczeknęła,bymidaćznać,żeteżjestzdumiona
tymwielkimżabskiemnaklamce.Izupełnieniewinna,
boprzecieżbyłazemnąwdomu,więcniemogławykryć