Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
chłopcze,czasnarozmyślaniatojednazniewielurzeczy,
którejmamostatniownadmiarze),zaczynamsądzić,
żeniebyłżadnymmarynarzem,żeglarzemczynawet
przybrzeżnymrybakiem.Myślę,żebyłtylkoi
prostymczłowiekiemzmisjąnieszkodzenia
drugiemu.Takim,jakichtysiąceotulonewgrubepłaszcze
codziennościprzewijająsiępocichuprzeznaszeżycia.
Aleprzedewszystkimbyłczłowiekiem(zmisjączybez
misji),jaksetkiinnychkierowców.Niedługopóźniej
tesetkizmieniłysięwdziesiątki,wkońcupodzieliłylos
dinozaurówiuczciwychksięgowych,kiedydzielnica
podzielnicyrozrastałsięSystemCentralnejKontroli
Transportu.Naulicewyjechałyautomatycznei,wyłącznie
zzałożenia,bezwypadkoweszynobusy.Szynobusy
Baptiste’a,oczywiście.Wszystkowtymmieściecudów
musiałobyćfirmowanejegonazwiskiem.
PodobnowWydzialeKomunikacjistoigigantyczna
makietaprzedstawiającacałeAtlantis.Stamtądkieruje
sięruchem.Jakkolejkąwąskotorową,którąkupujeszpod
choinkę„synowi”,kiedydorośniesznatyle,byśznów
chciałbawićsięjakdziecko.Tyleżetamtakolejkajest
odrobinębardziejskomplikowana,wymagaobsługicałej
armiipracownikówidyrygujeprzewozemtysięcy
pasażerów.
Nie,nigdyjejniewidziałem.Dawnotemuktoś...Alicja
miotymopowiadała.
Wsiadasz,jedziesz,wysiadasz.Czystaautomatyzacja,
dążeniedoperfekcjiiprofesjonalizmu.Jakośtak
toreklamowali.Kierowcówzastąpili,zapewnetańsiw
utrzymaniu,konduktorzy,cojestjedynieeleganckim
eufemizmemdlakasjerów-ochroniarzy.Sprzedawali
bilety,pilnowaliporządku,aconiektórzytoimoralności
społecznejidbali,bymarginesspołecznypozostałtam,
gdziejegomiejsce.Nigdyniedowiedziałemsię,gdzie
konkretniesiętomiejsceznajduje,alejednowiem