Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
nastroniearyjskiej,zarazmusiałemdokolegizadzwonić,
żeszczęśliwieprzeszedłem,dałmnieprzeztelefon
adresy,gdziezanieść[cholewki].Gdyzostało[to]
załatwione,zaraztegosamegodniawróciłem,taksię
zkolegąumówiłem.Takpracowałemznimprawietrzy
tygodnie.
Poniejakimczasie[kolega]dowiadujesię,żemam
znajomąkobietę.Odzywasiękolega:„możeszobracać
dwarazydziennie”,bowówczasdużezamówieniemiał
mójkolegapostroniearyjskiej.Iproponuje,żebymoja
Julciaodbierałaodemniecholewkipostroniearyjskiej,
żebyonazałatwiałaposklepach,ajażebymmógłobrócić
jeszczejedenraz.ZadzwoniłemdoJulci,zgodziłasię
nato,botrzebabyłopracować,ażebyzarobićnakawałek
chleba.Radośćdlamniebyławielka,trochępomogłem
rodzinieiswojemuprzyjacielowi.
Taktrwałokilkanaściedni,ażpewnegorazupowyjściu
zsądunapotkałemnałobuzówulicznych,cograsowali
podgettemiżądaliharacze.Gdy[ich]zauważyłem,
wsiadłemwtramwajiudajęsiędokonduktora
oprzesiadkęizmyliłemtychłobuzów,bomoglimizabrać
towar.Byłobyźle,niemożnarobićżadnegoużytku–
oddalibyjeszczedowładzniemieckichijeszczegorzej
byłoby.Jużniemogłemdwarazydziennieprzechodzić
przezsąd,gdyżmocłobuzówbyłoiczekalinałapówkę,
aprzecieżniemożnarobićdlanich.Chodziłemprawie
3razytygodniowo,ażmniewyśledzili,aleniedałemsię
poznaćposobie.Wsiadłemwtramwaj,onizamną,
pojechałemdooznaczonegoszewcaizaniosłem
szczęśliwietowar.
Udawałomisiętychłobuzówwykiwać,ażktóregoś
ładnegodniaprzyuważylimnie,podchodządomnie
iużywająwyrazynienamiejscu.Ażeniebyłem
frajerem,odszczeknąłemsiędonichtak,[że]onidomnie
odrazuzmiękli.„Dlaczego?–mówiędonich–chcecie
żyć,totrzebapodejśćjakludzieiwtenczasmożna
wszystkozrobić”.No,pomiędzynimiznalazłsięniby
mądrzejszy,odzywa[się]:„przecieżtenpanmarację”.
Targwtargzniemi,dałemim20zł.Zarazdzwonię