Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
WkilkadnipotemprzyszedłdonaswujekJuli,ten,
którydałnamklientahrabinę.Zaczynaopowiadaćmi,
żejestmubardzotrudno,niezarabia.Jataksłyszę,jak
miopowiadaoswojemżyciu,mówiędoniego:„Wujku,
namsięteżurwałocodozarobków”.Więczaczynaprosić
Julcię,żebymudała1paręcholewekmęskichipojedzie
nawieś,gdysprzedaje,tozarazmiodda,takmówi
wujek,ijasłyszę.ZarazsięodzywamdoJulci:„daj
wujkowi,tylkoniechnapewnonamoddazacholewki”.
Odzywa[się]:„tylkojakwrócęzewsi,towamzaraz
przyniosępieniądze”.Wziąłcholewkiiposzedł,amyśmy
jeszczerozmawialipomiędzysobą:niezarabiasię,
ajeszczedawaćcholewki,ajaknieoddanam,
tomyjemunicniezrobimy,tylkostracisię.
Gdysięwszystkosprzedało,zaczynasięnanowo
męczarniadlanascodozarobków.Botoniesążarty:
dzieckokrzyczychleba,abochenekchlebakosztuje15zł,
anatosięniema.Jakaboleść[na]człowiekaprzychodzi,
sięupominadziecko,atuniema[co]dać,tylkosię
czeka,cosięotrzymujenakartkiżywnościowe.Ale
zawszedzieciakowitłumaczyło[się],żesięniezarabia.
Posłuchałaiwyszłanapodwórko,ibawiłasięzdziećmi.
Więcznowumyślępójśćdorodziców–możecośsię
postaram,żebycośzarobićidaćJulci.Głódzagląda
woczy,niemarady–muszęiść.Odprowadzamniepod
murJulaipodchodzidopolicjanta;żądazaprzejście
dogettazł25,ajamamprzyduszytylko20zł.Targ
wtargzpolicjantemjakośsięudajeiposzedłem.Idąc
ulicąwgetcie,spotykamswojąsiostręisiostrzeńca,
przywitałemsięznimi.Zaczynamnieopowiadaćsiostra,
żekamasznikprzyszedłdorodzicówizrobiławanturę.
Wstydunarobiłrodzicom:zacząłkrzyczeć,ażlokatorzy
przychodzilinaschody.„Cotojest?”–siępytalisąsiedzi,
takmiprzezcałądrogęopowiadałasiostra.Alezjakim
bólemszedłemdorodziców,tosobiemożnawyobrazić,
niezważałemnatoiwszedłemrazemzsiostrą.
Podszedłemdoojcaimatki,przywitałemsięzniemi
ipytamsię:„cosłychaćuwas?”.Odzywająsię:„tyle
oile”.Widzę,żesąnamnieźli,alejajużsięniepytam