Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Zadzwoniłapodnumer,któryznalazłanatablicyinformacyjnej,
iumówiłasięzkolejnymbudowlańcem.Dowieczorapakowała
dokartonówrzeczyciotki.Umyłalodówkęiposzładomarketu.
WdrodzenazakupyzadzwoniładoAlicjiŚmiałek.Miaławielką
ochotęsięzniąspotkać.
–Hej,ztejstronyBaśka.Obiecałam,żesięodezwę,gdyprzyjadę
doMysłowic–przywitałasiętrochęniepewnie.
–Baśka?Świetnie,żedzwonisz.Maszjakieśplanynadzisiejszy
wieczór?
–Właściwietonie.
–Wtakimraziezapraszamcięnadziałkęnagrilla.Będąmoje
koleżankizpracy.
–Zprzyjemnością.Jaktamtrafię?
–Wbijwmapę„RODJutrzenka”naHutyRozalii.Jesteśmy
odosiemnastej.Dajznać,jakbędzieszprzywejściu,ktośpociebie
przyjdzie.
–Bardzosięcieszę.Comamkupić?
–Nic,poprostubądź.
WmarkecieBaśkawybrałazpółkizalkoholamipiwokraftowe.
Cieszyłasię,bonieuśmiechałsięjejsamotnywieczórwmieszkaniu,
poktórymwciążhulałduchciotki.
Gdyszławzdłużogrodzeniaogródkówdziałkowych,niemogłasię
nadziwićludzkimpomysłom.Iledomkówiogródków,tyle
osobowości.Byłytebogate,którychwłaścicielenieszczędzili
funduszynazakupywmarketachbudowlanychizaopatrywalisię
wnajnowszegrillegazowe,huśtawki,fontannyifigurkiogrodowe.
OnejednakwydawałysięBaścenudne.Jejnajwiększąuwagę