Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
przyciągałydziałki,którychgospodarzewykazywalisiękreatywnością,
wytwarzającsprzętyogrodowezróżnychprzedmiotów.Donice
zdobionemozaikąwykonanązrozbitychtalerzy,gazonyzestarych
opon,huśtawkazkrzesłabeznógzawieszonegonasznurze.
Towszystkobyłopiękne.Wywoływałouśmiechnajejtwarzy,
booczamiwyobraźniwidziałatychdziałkowców,którzyzzapałem
planująkolejnepracewswoichogrodach.Niebyławstaniesobie
nawetwyobrazić,czymbyłtakiogródekdlamieszkańcówbloków,
zmęczonychhałasemibrakiemprzestrzeniwmałychmetrażach.Gdy
zbliżałasiędobramy,upojonazapachemjaśminu,dostrzegłaprzed
sobąmężczyznę.Najegowidokstanęłajakwryta.Zabrakłojejtchu.
Odruchowozłapałasięzaszyję,próbującrozpiąćniewidzialneguziki.
Tobyłon.Darek.
Basia?zapytał,wkładajączrozbawieniemręcedokieszeni
dżinsów.
Niepotrafiłaodpowiedzieć.Przekrzywiłagłowęjakpaleontolog
nawidokżywegookazudinozaura.Podeszładwakrokiiprzyglądała
sięjegooczom.
JestemMaciek,mążAli.Byłwyraźniezmieszanyjej
zachowaniem.
Nimsięjednakodezwał,Zajdajużwiedziała,żetonieDarek.
Brakowałomuwgłębienianabrodzie.Oczy…oneteżbyłyinne.
Zamrugała,zdającsobiesprawę,żezachowujesięjakidiotka.
Dobrzesięczujesz?Alaprosiła,żebymcięprzyprowadził…
Wzięłagłębokioddech,próbujączapanowaćnadmimiką.
Taaakpowiedziałaprzeciąglepoprostupomyliłamcięzkimś
innym.
Podążyłazamężczyzną,którypoprowadziłdoogrodupełnego