Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
–Taksięcieszę,żecięwczorajspotkałam
–powiedziaładopsaischyliłasię,żebygopogłaskać.
Benchłeptałwodęrozpryskującąsięnakamieniach.
–Zpoczątkuuznałamznalezieniepułkowejmaskotki
zaznak,żejestemwewłaściwymmiejscuwewłaściwym
czasie.Aledzisiajcieszęsię,żejesteśzemną,bonie
będęmusiałastawiaćczołaMarywpojedynkę.–Anie
zapowiadałosię,żebędziełatwo.Maryniemiała
powodu,byjąwitaćzotwartymiramionami.Zdrugiej
strony,cóżmogłazrobićwnajgorszymrazie?Pokazać
jejdrzwi?Albowogóleniewpuścićjejdośrodka?
Jakieżtomiałoznaczeniewporównaniuztym,cojuż
sięstało?JeśliGideonnaprawdęzginął…
Niezamierzaławtowierzyć,dopókiktośjejnie
przedstawidowodu.WsiadłanaKastoraizBenem
biegnącymobokruszyłanaRueHaute,gdzie
znajdowałasięszkołaMary.Wdrodzezaczęłyjąopadać
wątpliwości.JeśliMaryniezechcezniąrozmawiać,
dokogoinnegomogłabysięzwrócić?
–Przynajmniejniebędęmusiałasiędobijać
dofrontowychdrzwiibłagaćowpuszczeniedośrodka
–stwierdziłanagłos,ściągającwodzeKastora.Mary
stałaprzedbudynkiemirozmawiałazgrupąmężczyzn,
którzyotaczalijąkołem,trzymającswojekoniezauzdy.
Wszyscybyliwopłakanymstanie.
Sarahstraciłarezon.Maryjakzawszewyglądała
eleganckoischludnie–niezależnieodpory
iokoliczności.TymczasemSarahmiałanasobietosamo
ubranie,wktórymspędziłacałydzieńwsiodle,
przedzierającsięprzeztłumuciekającychzmiasta
ludzi.Potemczołgałasiępoziemi,ratującBena,